Skandal! Chorzy na raka musieli płacić na imprezę pielęgniarek

2009-03-21 8:00

To brak wyczucia i szczyt bezczelności, żeby od pacjentów walczących z rakiem wyciągać pieniądze na imieninowe kwiaty dla swojej przełożonej z oddziału. Taką "spontaniczną" zrzutkę zorganizowała pielęgniarka z Kliniki Nowotworów Piersi i Klatki Piersiowej w Centrum Onkologii w Krakowie.

Niektórzy pacjenci płacili, bo bali się podpaść siostrzyczkom. A potem po szpitalnym korytarzu niosło się gromkie i radosne "Sto lat".

Krystyny to bardzo popularne imieniny, o których się pamięta. Pamiętały też o tym świetnie pielęgniarki z Kliniki Nowotworów Piersi i Klatki Piersiowej, których szefowa ma na imię Krystyna. Najwidoczniej jednak siostrzyczek nie stać było na wyłożenie paru złotych na wiązankę kwiatów, skoro wpadły na tak szokujący pomysł. Otóż w dniu imienin, ok. godziny dziesiątej rano jedna z pielęgniarek ruszyła przez sale z pacjentami i ogłosiła, że zbiera po 5 złotych na kwiaty, bo siostra oddziałowa ma imieniny.

- Byłem zaskoczony taką zbiórką przeprowadzaną przez pielęgniarkę - opowiada zbulwersowany pacjent, który woli pozostać anonimowy. Boi się bowiem konsekwencji nietrzymania języka za zębami. - Nie widziałem powodu, dlaczego mam się dorzucać na bukiet na czyjeś imieniny - kontynuuje. - Pomyślałem sobie jednak, że jak nie dam, to mogę być gorzej traktowany przez pielęgniarki. Dlatego dałem te 5 złotych.

Jego bliski krewny jest zbulwersowany wyłudzaniem pieniędzy przez personel szpitala. - To, co zrobiono, to skandal - mówi i dodaje: - Zbiórki na kwiaty są praktykowane, ale we własnym gronie. Jeśli jednak robi to pielęgniarka wśród chorych i to walczących ze śmiertelną chorobą, to jest to nienormalne i niemoralne!

Reporterzy "Super Expressu" dotarli do Krystyny N., która fetowała imieniny. Informacja o zrzutce na kwiaty kompletnie ją zaskoczyła. Na jej twarzy widać było ogromne zażenowanie. - Ja o niczym nie wiedziałam - tylko tyle powiedziała, po czym wyprosiła reporterów.

- Lubię naszą siostrę, to dałam na kwiaty - jedna z pacjentek nawet nie usiłowała zaprzeczać, że uczestniczyła w zbiórce pieniędzy.

- Niech pani nic nie mówi, to nasza sprawa - zbeształa ją inna chora.

Chcieliśmy zapytać kierownika kliniki o dziwne zwyczaje praktykowane w jego placówce, ale nie raczył nawet wyjść, by dowiedzieć się o co chodzi.

- Nie wierzę w to, żeby którakolwiek z pielęgniarek mogła zachować się w taki sposób - ocenia krótko skandaliczny incydent w klinice Danuta Adamek, wiceprzewodnicząca Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. Bo to naprawdę w głowie się nie mieści!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki