Denis i Daria trafili do szpitala we wtorek. Chłopczyk ma bardzo poważne obrażenia. Lekarze określają jego stan jako ciężki. Jego siostra jest w dużo lepszym stanie, jednak zdaniem policji także na jej ciele widać ślady przemocy.
Pod nieobecność mamy dzieci, która wyjechała do pracy w Niemczech, maluchami opiekował się ojciec. Pani Anna jest już w Polsce. Twierdzi, że jej Marek nie mógłby nikogo skrzywdzić.
- To niemożliwe - przekonuje kobieta. - Przecież sam poszedł do przychodni zdrowia z Denisem, gdy widział, że coś mu dolega. Te obrażenia mogą wynikać jeszcze z jakichś powikłań poporodowych - dodaje mama bliźniaków.
Zobacz: Agresywny syn znęcał się nad matką i groził jej śmiercią!
Maleństwa urodziły się jako wcześniaki. Chłopiec od początku był bardziej chorowity niż dziewczynka.
- Denis zawsze jest bardziej blady niż Daria, rączki mu się trzęsą. Ja chodziłam z nim po lekarzach i pytałam, co mu jest, ale oni zawsze mówili, że to jest normalne u wcześniaka - opowiada pani Anna.
Mimo zapewnień matki Prokuratura Rejonowa w Zabrzu postawiła Markowi Ż. zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to nawet 10 lat więzienia. Do winy się nie przyznał.
- Kierowaliśmy się wstępną opinią lekarską w tej sprawie. Wynika z niej, że takie obrażenia nie mogły powstać przypadkiem. Poza tym te obrażenia powstały niedawno - mówi prokurator rejonowa w Zabrzu Joanna Kosińska.
Marek Ż. został decyzją sądu aresztowany na trzy miesiące. Anna Wieczorek ma nadzieję, że nie zostanie pozbawiona opieki nad dziećmi.