Do makabry na Dolnym Śląsku doszło w lipcu, w 2016 roku. 36-letnia kobieta urodziła swoje dziecko w domu, ale potem miało mu ono wypaść jej z rąk. Matka zostawiła je kompletnie bez żadnej opieki, nie interesując się jego stanem. Dwa dni później wyniosła dziecko do kotłowni, a jej mąż spalił noworodka w piecu. Potwierdziła to ekspertyza zlecona przez prokuraturę. W trakcie procesu sąd w Głogowie wysłuchał zeznań świadków i uznał, że zarówno kobieta jak i mężczyzna są winii zarzucanych im czynów. 36-latka odpowiedziała za nieudzielenie pomocy, zaś 40-latek za zbezczeczszczenie zwłok oraz zacieranie śladów. Sąd skazał ich na dwa lata bezwzględnego więzienia. Jako że małżeństwo spędziło już 7 miesięcy w areszcie, teraz spędzą oni w więzieniu 1,5 roku. Wyrok jest nieprawomocny. Czy prokuratura zamierza się odwołać od wyroku?
- Zgodnie z przepisami prokurator ma siedem dni na to, by zwrócić się do sądu o pisemne uzasadnienie wyroku, co jest zapowiedzą apelacji - powiedziała Lidia Tkaczyszyn z prokuratury w Legnicy "Gazecie Wrocławskiej".
ZOBACZ: WZRUSZAJĄCE słowa koleżanki Magdaleny Żuk: Żyła, jakby życie miało się skończyć