Spryciarz z Dęblina za często obrabiał jednorękich bandytów

2013-10-08 21:10

Marcin P. (28 l.) skonstruował urządzenie, za pomocą którego ogłupiał automaty w salonach gier w Dęblinie i wyciągał z nich pieniądze. Zabrakło mu jednak zdrowego rozsądku w użytkowaniu elektronicznego cacuszka. Był zbyt pazerny. Wpadł w ręce policji na gorącym uczynku, bo ktoś zauważył, że ciągle tylko wyjmuje monety z maszyny, nic do niej nie wrzucając.

Gdyby z większą dbałością podszedł do zapewnienia sobie alibi, pewnie oszukiwałby w najlepsze dalej. Mężczyzna grasował w Dęblinie przez ostatnie dwa tygodnie.

– Automaty, z których skradziono pieniądze w kwocie blisko 2 tys. zł, nie były uszkodzone, co sugerowało, że sprawca dysponował urządzeniem przełamującym elektroniczne systemy zabezpieczeń przed bezprawną wypłatą – informuje mł. insp. Janusz Wójtowicz z KWP w Lublinie.

CZYTAJ TEŻ: Sadysta w lubelskim autobusie: "uczył koty latać"!

Konkretnie, małe, mieszczące się w kieszeni urządzenie połączone kabelkami zakłócało prace czytnika banknotów w automatach. Ogłupiona elektronicznie maszyna przyjmowała więc nieistniejące realnie pieniądze, rewanżując się jak najbardziej realnie brzęczącą mamoną. Marcina P. zgubiła pazerność, wpadł w jednym z dęblińskich barów, gdzie długo grał na maszynie.

– Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale on grał dłuższy czas i tylko wypłacał pieniądze – relacjonuje Wójtowicz.

Marcin P., mieszkaniec woj. mazowieckiego posiadał przy sobie transmiter, który służył mu do włamywania się do automatów oraz monety o nominale 5 zł. 28-latek trafił do policyjnego aresztu, a część pieniędzy została odzyskana. – Usłyszał już zarzuty kradzieży z włamaniem do trzech automatów, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności – kończy Wójtowicz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki