100-lecie Bitwy Warszawskiej. Najważniejsze fakty

Sto lat temu wojska bolszewickie nie zdołały przekroczyć rogatek Warszawy dzięki manewrowi wojskowemu opracowanemu w polskim sztabie. Zachowane dokumenty radzieckie z sierpnia 1920 r. mówią o „cofaniu się czerwonoarmistów w kompletnym nieładzie, co przekroczyło najśmielsze nadzieje, jakie mogli żywić Polacy”.

Radziecka ofensywa z lipca 1920 r. przegnała Polaków na linię Wisły. Polskie wojsko szukało sposobu na armię ze Wschodu prącą do zwycięstwa. W sztabie Naczelnego Wodza opracowywano „Wielką kombinację”. Zakładała obronę linii Wisły na północ od stolicy i zmiecenie Armii Czerwonej po oskrzydleniu od południa. Już w trakcie samej bitwy doszło do kilku korzystnych przypadków. Należało do nich np. spalenie przez ułanów majora Zygmunta Podhorskiego radiostacji 4. Armii w Ciechanowie, co uniemożliwiło ruch sześciu radzieckich dywizji. Fatalne były też skutki decyzji Józefa Stalina, który blokując rozkaz Michaiła Tuchaczewskiego, opóźnił marsz armii Siemiona Budionnego na północ. Boje i starcia bitwy warszawskiej toczyły się na obszarze dwóch średniej wielkości państw europejskich i trwały miesiąc: od 27 lipca do 28 sierpnia 1920 r.

Czytaj także: SUPER HISTORIA. Cud mniemany, Polacy i Moskale

Przebieg bitwy

2 lipca 1920 r. porucznik armii carskiej Michaił Tuchaczewski wydał słynny rozkaz, zgodnie z którym „poprzez trupa Białej Polski miała prowadzić droga ku ogólnoświatowej pożodze”. 4 lipca ruszyło natarcie Frontu Zachodniego. Po trzech dniach Tuchaczewski uznał, że dla opanowania stolicy wystarczą siły jednego frontu, co było błędem. 23 lipca padł rozkaz zajęcia Warszawy do 12 sierpnia. Piłsudski zastosował wtedy „manewr znad Wieprza”. Bój pod Radzyminem rozpoczęty 12 sierpnia zakończył się odstąpieniem bolszewików. W toczonej między 13 a 28 sierpnia bitwie o stolicę walczyło blisko 120 tys. polskich żołnierzy, w większości ochotników. Po dziewięciu dniach, 25 sierpnia, Piłsudski wstrzymał ofensywę, by dokonać przegrupowania sił i zadać ostateczny cios Armii Czerwonej. 17 września Armia Czerwona rozpoczęła odwrót. Tuchaczewski zamierzał przegrupować siły i podjąć działania ofensywne, ale były to mrzonki. 22 września Polacy podjęli ponowne działania. Doszli do Dźwiny, a w Galicji Wschodniej – do Zbrucza.

Rola marszałka

Niepodległość, odtrąbiona zaledwie dwa lata wcześniej, wisiała w 1920 r. na włosku. Plan generalnej kontrofensywy i najważniejszy rozkaz w całej wojnie polsko-bolszewickiej został wydany 6 sierpnia. Powstał według wytycznych Piłsudskiego, który zalecał przegrupować siły, odrywając się od przeciwnika i organizując linię obrony na przedpolach Warszawy i Modlina oraz na linii rzeki Wieprz. Marszałek był zafascynowany Napoleonem Bonaparte i jego sztuką wojenną. Francuski generał, znawca napoleońskiego systemu prowadzenia wojny, Hubert Camon napisał po latach o Piłsudskim, że „wybawił Polskę i cały kontynent manewrem iście napoleońskim, ponosząc przy tym minimalne straty”.

Złamanie radzieckich szyfrów

Niebagatelną rolę odegrali w wojnie polscy kryptolodzy, którzy w 1920 r. czytali depesze radiotelegraficzne Armii Czerwonej oraz przechwytywali i rozszyfrowywali korespondencję naszych sąsiadów. Wydział nosił nazwę Radiowywiadu i zatrudniał elitę polskich inżynierów i techników. Pierwsze klucze szyfrowe Armii Czerwonej złamał na przełomie sierpnia i września 1919 r. por. Jan Kowalewski, oficer rezerwy rosyjskich wojsk inżynieryjnych. W 1920 r. wiedzą o Armii Czerwonej mógł konkurować z szefem jej sztabu. Tuż przed Bitwą Warszawską przejmowano 400–500 radzieckich depesz wojskowych miesięcznie. Ściągniętym do Radiowywiadu matematykom z Uniwersytetów Warszawskiego i Lwowskiego wystarczały dwa dni do złamania nowego klucza szyfrowego Armii Czerwonej. Najważniejsze depesze czytał marsz. Piłsudski oraz szefowie Sztabu Generalnego. Najgłośniejszym sukcesem kryptoanalityków było złamanie w sierpniu 1920 r. szyfru „Rewolucja”, co przyczyniło się do rezultatu Bitwy Warszawskiej. Sekcja Szyfrów była tajnym atutem Piłsudskiego, dającym mu niewyobrażalną przewagę nad przeciwnikiem.

Dlaczego cud?

Zwycięstwo jakie przyniosła Bitwa Warszawska szybko zaczęto nazywać cudem. Po raz pierwszy publicznie o „cudzie nad Wisłą” powiedział premier Wincenty Witos, przemawiając w Sejmie. Naczelnik Piłsudski był wyczulony na tego typu sformułowania umniejszające zasługi polskiego żołnierza. Ale wręcz wściekał się na wieść o tym, że księża z ambon głoszą, że tego co było rezultatem świetnej strategii, należy upatrywać w zjawisku nadprzyrodzonym. Sformułowania „cud nad Wisłą” używano w różnym znaczeniu, często bez odwoływania się do religii. O pojawianiu się nad polem bitwy Matki Boskiej miotającej pociski w stronę wroga i płaszczem osłaniającej Warszawę, mówili z przekonaniem tylko księża. W tle czaiła się niebezpieczna teza, jakoby Piłsudski doprowadził do tego, że aby uratować Polskę, konieczna była ingerencja sił wyższych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki