Szeregowy Maciej Śmiełowski był w POCIĄGU Warszawa-Kraków: LEŻAŁEM wśród KRZYCZĄCYCH LUDZI

2012-03-05 14:04

Uderzył głową o ścianę wagonu. Raz, potem drugi. - Nagle zacząłem po prostu latać od ściany do ściany, jak jakaś kukiełka - opowiada szeregowy Maciej Śmiełowski z Krakowa. Żołnierz wracał po krótkim urlopie do swojej jednostki, do Warszawy. - Słyszałem przerażający zgrzyt blachy. Mój przedział po prostu przestał istnieć. Został jakby sprasowany.

Szeregowy Śmiełowski został przygnieciony kawałkiem blachy. Nie był w stanie się ruszyć. - Wokół słyszałem krzyki rannych ludzi - wspomina. - Wiedziałem, że nie jestem poważnie ranny. Chciałem rzucić się na pomoc, ale nie byłem w stanie. Leżałem więc bezradny i słuchałem przerażającego lamentu... To były najgorsze chwile w moim życiu.

Pan Maciej czekał dwie godziny na uwolnienie z pułapki. - Strażacy, którzy do mnie przyszli, mówili, bym poczekał, że na początku muszą zająć się bardziej poszkodowanymi ode mnie. Do ich pracy nie mam najmniejszych zastrzeżeń - twierdzi męż- czyzna, który dochodzi do siebie w sosnowieckim szpitalu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki