Tak się pasą urzędasy na EURO 2012

2009-01-12 7:30

To się nazywa skandaliczna rozrzutność! Szefowie państwowej spółki PL.2012, która nie wiadomo co dokładnie robi przy EURO 2012, żyją jak królowie. Jeżdżą wypasionymi samochodami, pracują w luksusowych gabinetach, podróżują po całym świecie, a do tego zarabiają krocie.

W tym roku prezes Marcin Herra (35 l.) i jego koledzy wydoją z budżetu państwa kilkanaście milionów zł. Według informacji "Super Expressu" tylko na same pensje i premie dla ponad 70 pracowników pójdzie aż 11 mln zł. Kolejne dwa miliony zapłacimy za zagraniczne i krajowe delegacje.

Oni nie budują stadionów, nie budują dróg, lotnisk i zaplecza hotelowego na mistrzostwa Europy. Co więc robią? Przygotowują raporty dla UEFA, organizują szkolenia dla siebie i latają sobie po świecie. Trudno powiedzieć, co robią konkretnie. Za to konkretnie zarabiają. Według naszych ustaleń sam prezes państwowej spółki Marcin Herra inkasuje miesięcznie około 30 tys. zł. Niewiele mniej - ponad 20 tys. zł - wpływa na konto trzech jego zastępców (dwóch członków zarządu i dyrektora ds. operacyjnych). Wszyscy panowie mogą też liczyć na niezłe premie. Ale nie tylko szefostwo dobrze zarabia. Według ustaleń "Super Expressu" średnie wynagrodzenie w spółce w 2009 roku będzie wynosiło prawie 9,5 tys. zł! A już wraz z premiami - ponad 12 tys. zł (warto przypomnieć, że średnia płaca w kraju to około 3 tys. zł, zaś emerytura - 1250 zł...).

Spółka PL.2012 podlega ministrowi sportu. Chcieliśmy zapytać Mirosława Drzewieckiego (53 l.), czy wynagrodzenia nie są trochę za wysokie. Niestety, wczoraj był nieosiągalny. Milczał też telefon prezesa Herry. Komentarza nie odmówiła za to była szefowa resortu sportu Elżbieta Jakubiak (43 l.). - To, co dzieje się w spółce, to bezczelne pasożytnictwo. Zarobki są szokujące, tym bardziej że spółka jest zwykłym sekretariatem - grzmi Jakubiak. Jej zdaniem szefowie PL.2012 stworzyli Bizancjum i zachowują się jak amerykańscy bankierzy. - Promują siebie, a o merytorycznych efektach swojej pracy mówią niechętnie. I nic dziwnego, bo nie mają się czym pochwalić. Kiedy pytam o konkrety, dostaję enigmatyczne statystyki. A ja wolałabym wiedzieć np., co dzieje się w sprawie 16 centrów pobytowych, które muszą w Polsce powstać. Co z umową z Ukrainą? - mówi posłanka PiS.

Ale gigantyczne zarobki to nie wszystko. Blisko 2 mln złotych zapłacimy w tym roku za służbowe podróże pracowników spółki, która zaplanowała aż tysiąc wyjazdów - 800 podróży krajowych i 200 zagranicznych. Mało tego! Każdy z pracowników może też za darmo podnieść swoje kwalifikacje, gdyż 800 tys. zł przeznaczono na szkolenia. - Panowie muszą się szkolić i podróżować, choć nie za bardzo rozumiem, jaki był cel i efekt wizyty w RPA czy Pekinie. Bezskutecznie usiłowałam uzyskać w tej sprawie wypowiedź. Podobnie jak w przypadku samochodów, którymi dysponuje spółka - ucina Jakubiak. Rzeczywiście, floty samochodowej można spółce pozazdrościć. Herra i jego zastępcy jeżdżą luksusowymi volkswagenami passatami. Koordynatorzy mają do dyspozycji fordy focusy. Roczny koszt wynajmu aut pochłania kilkaset tys. zł. Rozrzutności w spółce PL.2012 nie rozumieją nawet nasi ukraińscy partnerzy (tam centrum nadzoru nad przygotowaniami do EURO mieści się w Kancelarii Premiera). Wielokrotnie podkreślali, że u nich pensje menedżerów są kilka razy niższe. A efekty - podobne.

SPÓŁKA PL.2012

Spółka PL. 2012 została powołana na mocy ustawy we wrześniu 2007 roku. Koordynuje i nadzoruje przedsięwzięcia przygotowawcze do EURO 2012 w Polsce. Składa się z koordynatorów krajowych, zespołu ekspertów i kadry menedżerskiej. PL. 2012 współpracuje z Ministerstwem Sportu, UEFA, PZPN oraz przedstawicielami strony ukraińskiej.

Elżbieta Jakubiak (43 l.), posłanka PiS To pasożytnictwo!

To, co dzieje się w PL.2012 to skandal. Zarobki są szokujące, tym bardziej że spółka jest zwykłym sekretariatem. Pan Herra stworzył Bizancjum. Zaś efekty merytoryczne są marne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki