Kulisy egzekucji w PiS: Tak wyglądał sąd nad Ziobrą

2011-11-07 15:00

Wiemy, jak przebiegało posiedzenie Komitetu Politycznego PiS, na którym poleciały głowy Zbigniewa Ziobry (41 l.), Jacka Kurskiego (45 l.) i Tadeusza Cymańskiego (56 l.). Wygląda na to, że wyrzuceni z partii europosłowie do końca wierzyli, że uratują skórę. Do ostatniej chwili próbowali się bronić. Tłumaczyli się, że tak naprawdę nie chcieli źle dla PiS i w ogóle zostali przez wszystkich opacznie zrozumiani. Zaprzeczali, by mieli w planach tworzenie własnej partii.

Sąd nad ziobrystami zaczął się od miłego akcentu: Jarosław Kaczyński (62 l.) pogratulował siedzącemu po jego lewej stronie Zbigniewowi Ziobrze syna. Jak zwykle mówiono sobie na "ty" - Jarku, Zbyszku, Jacku... Po tym wśród 25 członków komitetu politycznego PiS zapanowała jednak bardziej formalna atmosfera. - Mamy jeden punkt merytoryczny... - zagaił prezes i oddał głos Karolowi Karskiemu (46 l.), rzecznikowi dyscypliny partyjnej. Ten przypomniał przewiny europosłów. Mówił, że sabotowali kampanię wyborczą PiS, nie angażowali się w nią. Sugerował też, że dążyli do rozłamu PiS, budując w partii własne struktury. - Poddaję pod rozwagę postawienie wniosku o wykluczenie z partii - zakończył surowo Karski. Następnie Jarosław Kaczyński oddał głos obwinionym.

Ziobro chciał nowej partii

Pierwszy mówił Ziobro. Tłumaczył się, że udzielając wywiadów o sytuacji w PiS, nie chciał źle dla partii. Dodał, że przecież swoje krytyczne uwagi przedstawił w życzliwych PiS-owi gazetach - w "Naszym Dzienniku" i w "Uważam Rze". - Nie miałem świadomości, że tak zostanie to odebrane - bronił się. - Dlaczego więc nie sprostowałeś informacji, że chcesz tworzyć nową partię? - zapytał Kaczyński. Nie doczekał się odpowiedzi.

Wiedział, jak skończy

Kolejny mówił Kurski. Był mniej wylewny niż zwykle. Mówił m.in. o jedności prawicy. - Od początku wiedziałem, jak to się skończy - miał powiedzieć.

Nie widział dziennikarza na oczy

Na koniec Cymański. Zaczął niepewnie, ale rozkręcił się. Tłumaczył się z wywiadu dla "Wprost", gdzie mówił o "pachołkach", którzy otaczają Kaczyńskiego. - Powiedziałem, co mi w sercu grało. Nie wiedziałem, że dziennikarz to opublikuje. Zresztą nie widziałem na oczy tego dziennikarza - bronił się.

Nie zgadzają się na ultimatum

Głos zabrał Kaczyński. Kolejny raz powtórzył propozycję do trójki działaczy: zostają w partii i oddają się do dyspozycji prezesa. Nie ma też mowy o publicznych wystąpieniach z krytyką partii. - Nie, nie zgadzamy się - odpowiedział Kurski.

21 za wykluczeniem

Zapadła krótka cisza. - Przykro mi. Wobec tego składam wniosek o wykluczenie z partii posłów... - powiedział Kaczyński. Głosowanie przesądziło sprawę - za wykluczeniem Cymańskiego, Kurskiego i Ziobry było 21 osób.

A Kempa milczała

Atmosfera stała się ciężka. - Chcącemu nie dzieje się krzywda, mają za swoje - skomentował półgłosem jeden z działaczy. Wielu patrzyło co chwilę na Beatę Kempę (45 l.). Ta całe spotkanie przesiedziała z głową ukrytą w dłoniach. Posłanka cierpiała ponoć tego dnia na migrenę. - Zawalił jej się świat - mówili później jej koledzy.

Sąd nad ziobrystami zakończono ok. 19.25. Jak wynika z relacji uczestnika spotkania, towarzystwo nie miało ochoty na rozmowy w kuluarach. Żegnano się zdawkowymi uściskami dłoni, wszyscy rozchodzili się bez ociągania.

Jarosław Kaczyński nie pojechał jak inni do domu. Zszedł na pierwsze piętro do swojego gabinetu. Światło nie gasło jeszcze kilka godzin...

Jarosław Kaczyński:

Zbyszku, gratuluję ci syna.

(...) Mamy dziś jeden punkt obrad. Proszę o jego przedstawienie pana Karola Karskiego. (...) Zbyszku, skoro nie miałeś zamiaru stworzyć nowej partii, to dlaczego nie sprostowałeś tych informacji?

(...) Składam wniosek o wykluczenie z PiS posłów: Ziobry, Cymańskiego i Kurskiego

Zbigniew Ziobro:

Nie chciałem źle dla partii. Wywiadów udzieliłem przecież w życzliwych dla PiS tytułach "Nasz Dziennik" i "Uważam Rze". Nie miałem świadomości, że to zostanie tak odebrane

Tadeusz Cymański:

Powiedziałem, co mi w sercu gra. Nie wiedziałem, że dziennikarz "Wprost" to opublikuje. Nigdy nie widziałem go na oczy

Jacek Kurski:

Od początku wiedziałem, jak skończy się dzisiejsze posiedzenie. Nie możemy się zgodzić na warunki ultimatum postawionego przez prezesa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki