Tak żyje dziś Lew R.

2009-06-23 9:30

Modne markowe garnitury, świetnie dopasowane buty i drogie cygara zamienił na koszulę flanelową w kratkę, dresowe spodnie i klapki. Lew Rywin (63 l.), który od blisko miesiąca przebywa w łódzkim Areszcie Śledczym przy ulicy Smutnej, w niczym nie przypomina dziś znanego producenta filmowego obracającego się w świecie wielkich pieniędzy.

Ten spacerujący po korytarzu aresztu mężczyzna o gołych stopach, zmęczonym spojrzeniu i opuchniętej twarzy to człowiek, który wyprodukował lub współprodukował tak znane filmy, jak "Pan Tadeusz", "Wiedźmin" oraz nagradzane Oscarami "Lista Schindlera" i "Pianista". "SE" dotarł do zdjęcia zrobionego za kratami, na którym Rywin wygląda jak zabiedzony staruszek, a nie poważny, pławiący się w luksusach biznesmen i producent filmowy.

W areszcie przy ul. Smutnej jest smutno i ponuro. Nie ma szampana ani ostryg. Nie ma rautów, przyjęć, bankietów. Jest szara więzienna rzeczywistość. Zamiast kawioru kromka chleba z margaryną. Zamiast francuskiego napoju z bąbelkami słabiutka herbatka. - Widać, że jest zmęczony tą całą sytuacją - mówi "SE" jeden ze strażników z łódzkiego aresztu. - Chodzi taki przybity. Jakby zrezygnowany. Ale z drugiej strony nie sprawia nam żadnego kłopotu. Gdyby wszyscy aresztanci byli tacy jak on, to mielibyśmy tutaj jak w sanatorium. Jest bardzo zdyscyplinowany. Od razu można poznać, że już "garował". Wie dokładnie, co ma robić, jak się zachowywać - ocenia strażnik.

Rywin w łódzkim areszcie przebywa od 27 maja. Każdy z tych 28 dni jego odsiadki wyglądał identycznie. Wstawał o szóstej rano, później była poranna toaleta, apel i śniadanie. Między posiłkami miał czas dla siebie. Mógł poczytać gazety, w świetlicy pograć w gry, spotkać się z wychowawcą i wyżalić mu się ze swoich problemów. Niewykluczone jednak, że Rywin już wkrótce wróci do swoich ulubionych garniturów i cygar. W piątek o godzinie 10.30 łódzki sąd rozpatrzy zażalenie na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania. Jeżeli przychyli się do wniosku obrońcy, mecenasa Jacka Pietrzaka (46 l.), to producent opuści więzienne mury.

- Uważamy, że ze względu na zły stan zdrowia mój klient powinien przebywać na wolności - mówi adwokat. - Złożyłem nawet wniosek o uzupełniające badania, ale prokuratura go nie uwzględniła. Tymczasem pan Rywin powinien być leczony na wolności. Jego samopoczucie jest fatalne, ale nie ma się co dziwić. W takich warunkach każdy czułby się podobnie - tłumaczy.

Rywin trafił za kratki, bo, zdaniem prokuratury, miał wręczać łapówki w zamian za fałszywe zaświadczenia o jego stanie zdrowia, co umożliwiło mu przedwczesne opuszczenie więzienia, do którego trafił za udział w słynnej aferze związanej ze złożeniem propozycji korupcyjnej "Gazecie Wyborczej". Producentowi grozi nawet do 12 lat więzienia. Razem z nim zatrzymano jeszcze kilkanaście innych osób.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki