Wczoraj przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu miał się rozpocząć proces obu mężczyzn. Jednak już pierwsza rozprawa została przełożona w atmosferze skandalu. Okazało się bowiem, że ławniczka ze składu sędziowskiego jest klientką – w prywatnej sprawie - adwokata jednego z oskarżonych. Mogło to zaważyć na wyroku, dlatego została wyłączona z rozprawy i musi ją zastąpić ktoś inny.
Ale wczoraj tak czy owak przed sądem stanęli nowi oskarżeni o zbrodnię miłoszycką. Zarówno Ireneusz M., jak i Norbert B. nie przyznają się do winy. Zapewniają, że to nie oni skrzywdzili Małgosię. Prokuratura zaś jest pewna, że są winni i twierdzi, że ma na to niezbite dowody.
Przypomnijmy: do zbrodni doszło w noc sylwestrową 1996/7. Po zabawie Małgosia została zawleczona za pobliską stodołę, a tam bestialsko zgwałcona przez kilku (prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań) zwyrodnialców. Po tym, jak skrzywdzili dziewczynkę, zostawili ją pobitą, zakrwawioną, na siarczystym mrozie. Małgosia zmarła.
Kilka lat po tragedii za kraty trafił Tomasz Komenda, który nie miał z tą zbrodnią nic wspólnego. Mężczyzna dopiero rok temu wyszedł na wolność, po 18 latach odsiadki.
Podcasty
Playlisty tematyczne
