O strasznych chwilach opowiedział w wywiadzie dziennikarzowi programu "Uwaga" TVN. Tomasz obawiał się, że inni więźniowie go zabiją. Wszystko przez paragrafy, za które trafił za kraty. W więziennym półświatku gwałciciele i mordercy dzieci są bowiem często celem ataków pozostałych osadzonych.
Komenda mówił też o chwilach załamania. - Było ciężko. Miałem próby samobójcze. Raz chciałem się powiesić, wisiałem już na sznurze, ale koledzy mnie uratowali - wspomina wzruszony mężczyzna.
Komenda opowiadał, że przetrwał tylko dzięki rodzinie. Przez cały czas, ponad 6600 dni!, czuł wsparcie, zwłaszcza ukochanej mamy. - Najbardziej cieszę się z tego, że po 18 latach mogę przytulić mamę - mówił.
Mężczyzna z więzienia wyszedł w czwartek. - Żyję chwilą. Co będzie jutro, za miesiąc, nie wiem. Czas pokaże. Chcę pobyć z rodziną - mówił wyraźnie szczęśliwy.
Przypomnijmy, że Tomasz Komenda został skazany za przestępstwa, których nie popełnił. Mężczyzna 18 lat temu trafił za kraty, bo - jak uznali prokuratorzy i sąd - brutalnie zgwałcił i zamordował 15-letnią Małgosię. Do zbrodni miało dojść w podwrocławskich Miłoszycach. Jedyne, co wskazywało na Komendę, to jego przyznanie się w śledztwie do winy, wymuszone przez policję. Mimo że aż 12 osób dawało mu alibi, został skazany.
Niedawno prokuratura znowu zajęła się tą sprawą. Powtórnie przeanalizowano dowody i okazało się, że Komenda jest niewinny. Za kratki trafił za to Ireneusz M. To on, zdaniem śledczych, zgwałcił i zamordował dziewczynkę. Na wolności wciąż najpewniej przebywa drugi z oprawców.