TRAGEDIA w PUCKU: Biologiczna matka oskarża - Zabraliście mi dzieci i oddaliście mordercom

2012-09-20 16:45

Mieli stworzyć im ciepły dom, dać czułą opiekę. Okazali się bezwzględnymi zabójcami. Sąd Rejonowy w Pucku (woj. pomorskie) kazał aresztować na trzy miesiące Annę (32 l.) i Wiesława (36 l.) Cz., wyrodnych rodziców zastępczych, którzy skatowali na śmierć dwójkę swoich podopiecznych. „Super Express” dotarł do biologicznej matki zabitych dzieci. – Gdybym tylko wiedziała, że moim aniołkom stanie się krzywda, ukradłabym je tym potworom wbrew temu, co kazał sąd – rozpacza Hanna E. (25 l.), której odebrano dzieci i przekazano mordercom.

Annę i Wiesława Cz. pogrążyły zeznania dzieci (rodzeństwa zabitych), które opowiedziały, jak rodzice zastępczy pastwili się nad nimi. Wcześniej zabójcy utrzymywali, że oba zgony były dziełem wypadku. Bestie w końcu przyznały się do winy. Maltretowali dzieci przez kilka miesięcy. Bo głośniej się zachowały, zmoczyły w łóżku. 3-letniego Kacpra obydwoje zakatowali pięściami, kopniakami. Chłopiec miał pękniętą wątrobę, krwotok, liczne wewnętrzne urazy, siniaki i zadrapania na całym ciele. 5-letnia Klaudia została tak pobita, że oderwany został płat wątroby. Ślady wskazywały, że zastępcza matka wpadła w szał, biła, by zabić.

 

Wiesław Cz. usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym Kacperka (†3 l.), za co grozi mu 10 lat więzienia. Jego żona Anna dostała zarzut udziału w pobiciu śmiertelnym Kacperka i zabójstwa jego siostry Klaudii (†5 l.). Może trafić za kratki do końca życia. Jak to możliwe, że dzieci oddano w ręce takich potworów?

Wiesław Cz. usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym Kacperka (†3 l.), za co grozi mu 10 lat więzienia. Jego żona Anna dostała zarzut udziału w pobiciu śmiertelnym Kacperka i zabójstwa jego siostry Klaudii (†5 l.). Może trafić za kratki do końca życia. Jak to możliwe, że dzieci oddano w ręce takich potworów?

 

Kochająca, ale niezaradna

 

Hanna E. (25 l.), biologiczna matka zabitych dzieci, jest w szoku. Na płacz nie ma już siły. Jest bezsilna tak jak wtedy, gdy odbierali jej piątkę dzieci. To było w styczniu. Sąd rodzinny postanowił przekazać Krzysia (2 l.), Kacperka (†3 l.), Daniela (4 l.), Klaudię (†5 l.) i Olę (6 l.) rodzinie zastępczej. Powód? Kurator stwierdził niezaradność życiową rodziców: Hanny (25 l.) i Daniela (27 l.) E. Oboje mają lekkie upośledzenie umysłowe. Dodatkowo w listopadzie ubiegłego roku ojciec dzieci trafił do więzienia za nieudolną próbę wyłudzenia kredytu. To był cios, który pogrążył rodzinę. Choć cieszyli się dobrą opinią, dzieci były zadbane, a w domu nie było alkoholu, postanowiono odebrać rodzicom maluchy. – Pomagaliśmy pani Hannie, wyznaczaliśmy asystenta rodziny i kuratora, ale ona nadal była niewydolna wychowawczo i sąd rodzinny w Pucku zdecydował o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej – mówi Maria Żebrowska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krokowej.

Przeczuwała tragedię

Hanna nigdy nie pogodziła się ze stratą dzieci. Odwiedzała je u rodziny zastępczej, która wydała jej się już wówczas podejrzana. – Zawsze patrzyli na mnie jak na wroga – opowiada Hanna. Gdy zginął Kacperek, serce matki mówiło jej, że to nie był wypadek. – Ja już wtedy wiedziałam, że coś jest źle. Jestem prostą kobietą, oni wykształceni, myśleli, że mnie oszukają – wyznaje kobieta. Ale do rodziny zastępczej państwa Cz. nikt nie miał przecież żadnych zastrzeżeń... Aż do 12 września, gdy zginęła Klaudia, ledwie dwa miesiące po Kacperku. Po co w ogóle ci ludzie zakładali rodzinę zastępczą?!
Według Hanny rodzina Cz. zaopiekowała się jej dziećmi tylko dla pieniędzy. – Gdy ja opiekowałam się swoimi dziećmi dostałam 1,5 tys. zł. I między innymi z biedy je mi zabrano. Oni otrzymywali za to 7,5 tysiąca. Potrzebowali moich dzieci, by wykończyć dom – oskarża matka. – Tak to działa w naszym kraju: Zabrać dzieci biednemu, który kocha, i oddać bogatemu, który zabija – denerwuje się Edmund Reszka (81 l.), pradziadek Kacperka i Klaudii.

 

Dzieci mogły żyć

Kacperek i Klaudia nie musiały zostać zamordowane, gdyby dokładnie zweryfikowano rodzinę zastępczą, do której trafiły. Jakim cudem udało się zataić Annie Cz. (32 l.), że miała w przeszłości problemy natury psychicznej? – Przyznała się do tego podczas przesłuchania. Powstaje pytanie, czy urzędnicy, którzy dali jej pod opiekę dzieci, o tym wiedzieli – mówi Piotr Styczewski, prokurator rejonowy w Pucku. Można też było oszczędzić przynajmniej życie Klaudii, gdyby prokurator badający sprawę od razu przesłuchał dzieci na okoliczność wypadku, w którym zginął Kacperek. Niestety, tego nie zrobiono. Dopiero po śmierci dziewczynki i po przesłuchaniu rodzeństwa wyszła na jaw straszna prawda.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki