Tusk odchudzi również prezydenta?

2009-07-31 22:08

"Wielkie odchudzanie" zarządzone przez Donalda Tuska dotknie nie tylko rządowych urzędników. Sposób na zaoszczędzenie dodatkowych środków mają znaleźć wszyscy, którzy żyją z pieniędzy podatników. A to oznacza, że kuracja dotknie również prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Do tej pory politycy rządzącej koalicji chwalili się jedynie tym, że zamierzają obciąć liczbę zatrudnionych w ministerstwach urzędników - mniej więcej o 10 procent. Zwolnienia miały też dotknąć pracowników agencji rządowych, urzędów wojewódzkich i służb skarbowych. Teraz okazuje się jednak, że lista ta może się wydłużyć.

- Na pewno wszyscy ministrowie i wszyscy dysponenci części budżetowych będą musieli przedstawić oszczędności na 2010 r., bo inaczej nie zapniemy budżetu – podkreślił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.

Co to oznacza? Że cięcia, prawdopodobnie również kadrowe, będą dotyczyć nie tylko rządu, ale i kancelarii Sejmu, Senatu, prezydenta i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Czy będą równie "efektowne" jak w przypadku zaplecza premiera? Tego już nikt nie chce komentować, rzecznik Rzadu Paweł Graś potwierdza jednak, że wszystkie te instytucje będą musiały poświęcić zbędne etaty.

Warto dodać, że zarówno Sejm, Senat jak i Lech Kaczyński już raz w tym roku odchudzali swoje budżety. Prezydenccy urzędnicy do kasy państwa oddali 4,5 mln zł, Sejm wykroił blisko 10 mln zł, Senat - 22 mln zł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki