Laura Zyga (52 l.) ze Szczecina od 5 lat jest więźniem we własnym mieszkaniu na drugim piętrze.
Ta kobieta po ośmiu operacjach kręgosłupa, poruszająca się na wózku inwalidzkim, od dawna prosi prezydenta miasta i podległych mu urzędników o zamianę lokalu na parter i spotyka się z obojętnością.
Kobieta żyje na 49 metrach kwadratowych, między progiem drzwi wejściowych a balkonowych. Oba progi mają zaledwie 10 cm wysokości, ale dla pani Laury są - niczym Himalaje - nie do zdobycia.
Na świeżym powietrzu pani Zyga nie pojawia się całymi miesiącami. Zazwyczaj siedzi przy oknie i nasłuchuje odgłosów ulicy.
- Urzędnicy z urzędu lokalowego wprowadzili mnie w błąd. Miałam mieć mieszkanie na pierwszym piętrze, z 460 złotymi czynszu. I czynsz, i piętro były dwa razy wyższe, niż obiecywano. Dlatego domagam się mieszkania na parterze - skarży się ta bardzo schorowana kobieta.
Jej plecy i klatkę piersiową szpecą pooperacyjne blizny. W ciele ma zatopione metalowe implanty. Porusza się ostrożnie, jakby była ze szkła.
Lekarze ostrzegają, że nawet najdrobniejszy wstrząs czy upadek może się dla pani Laury skończyć śmiercią.
W sprawie "uziemionej" na drugim piętrze kobiety interweniował w Szczecinie rzecznik praw obywatelskich i Kancelaria Prezydenta Kaczyńskiego. Bez skutku. Skandal trwa, a aroganccy urzędnicy nie tylko inwalidkę, ale i wszelkie interwencje w tej sprawie mają w nosie.
Nie tylko nas ciekawi - jak długo jeszcze?