W eurowyborach liczą się tylko PiS, PO, PSL i SLD

2009-05-12 12:48

Eurosceptyczny Libertas, Samoobrona czy UPR nie mają żadnych szans, aby wprowadzić swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. W wyścigu o mandaty liczą się wyłącznie kandydaci partii obecnych w Sejmie.

Okazuje się, że w Polsce wciąż decyduje magia znanych nazwisk, które są silniejsze od partyjnych szyldów.

Skąd to wiadomo? PiS przegrywa z Platformą Obywatelską w swojej twierdzy na Podkarpaciu, gdzie "jedynką" PO jest Marian Krzaklewski.

Z sondażu Gfk Polonia dla "Rzeczpospolitej" wynika, że w okregu podkarparckim 42 proc. głosów zbiera Platforma. Partia Jarosława Kaczyńskiego może liczyć jedynie na 34 proc. głosów.

Niekwestionowanym liderem w regionie jest Krzaklewski, superbroń Platformy, która miała odebrać głosy PiS. Były przewodniczący NSZZ "Solidarność" zebrał w sondażu 27 proc. głosów oddanych na PO. Dla porównania - "jedynka" PiS (Tomasz Poręba) wśród zwolenników partii ma poparcie na poziomie 6 proc. - pisze "Rz".

A jak jest na Mazowszu? W okręgu, który nie obejmuje Warszawy, PiS depcze PO po piętach. Na partię rządzącą chce głosować 38 proc. wyborców, a opozycyjny PiS zbiera prawie 36 proc. Skąd takie dobre notowania? PiS ma wyrazistych kandydatów, którzy są zagrożeniem dla ludzi PO.

W sondażach sporym poparciem cieszą się także najbardziej znani kandydaci PSL i SLD. Wciąż jednak wielu wyborców nie wie, na kogo zagłosuje. Ostateczną decyzję podejmą pod koniec kampanii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki