Kiedy Anna M. (25 l.) weszła do gabinetu doktora Andrzeja B., ten omiótł ją spojrzeniem od góry do dołu. Zapytał, co jej dolega. Pacjentka skarżyła się na ból gardła. Jednak lekarz zamiast kazać jej otworzyć usta, zarządził, żeby zdjęła majtki!
Kobieta posłusznie wykonała polecenie. W końcu lekarz wie, co robi! Andrzej B. kucnął, aby ją przebadać... Pacjentka była tak zszokowana, że nie potrafiła zaprotestować.
Dopiero w domu poskarżyła się ojcu na nietypowe zachowanie lekarza. Rodzic Anny M. wpadł w szał. Natychmiast wezwał policję. Po kilku godzinach w gabinecie Andrzeja B. pojawili się śledczy. Na ich widok lekarz jak na komendę złapał się za serce. Dzięki temu zamiast do celi trafił na oddział kardiologii.
Przed sądem właśnie rozpoczął się proces lekarza. Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami, a doktor nie przyznaje się do winy. Dlatego nie wiadomo, jak tłumaczy badanie ginekologiczne chorej na gardło pacjentki. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
PS. Dla dobra pacjentki zmieniliśmy jej dane.