Warszawa: Bandyta przyznał się do napadu na bank, bo ruszyło go sumienie

2011-09-08 3:30

Policjanci już dawno nie mieli do czynienia z taką sprawą! Edward M. (57 l.) zgłosił się na komendę i przyznał, że... godzinę wcześniej napadł na bank na Mokotowie. Bandytę ruszyły chyba wyrzuty sumienia. Funkcjonariuszom powiedział bowiem, że przyszedł, bo żal mu się zrobiło pracownicy banku.

Edward M. (57 l.) napadł na placówkę w poniedziałek w południe. Elegancko ubrany wszedł do banku przy ul. Puławskiej na Mokotowie jako zwykły klient. Poczekał, aż lokal opuszczą inni ludzie, po czym podszedł do młodej i uśmiechniętej kasjerki i podał jej kartkę. "To jest napad! Mam granaty i wysadzę budynek. Oddaj wszystkie pieniądze!"- przeczytała kobieta. Przerażona wydała mu wszystkie pieniądze, jakie miała w kasie, czyli ponad 5 tysięcy złotych, a Edward M. uciekł.

Myślał, że uda mu się ukraść więcej gotówki, ale przeliczył się. Swoim łupem nie nacieszył się też zbyt długo. Mężczyznę najwyraźniej nagle ruszyły wyrzuty sumienia i już godzinę później skruszony przyszedł na komendę. Gdy policjanci usłyszeli w jakiej sprawie, oniemieli.

Edward M. nie dość, że przyznał się do napadu na bank, to jeszcze oddał całą gotówkę co do złotówki. - Edward M. stwierdził, że było mu żal kobiety, którą sterroryzował w banku, dlatego dobrowolnie oddał się w ręce policji - wyjaśnia Anna Ciura z komendy policji na Mokotowie.

Mężczyzna trafił do aresztu. To nie pierwszy raz, kiedy trafił za kraty. Mężczyzna był już karany za podobne przestępstwa. Obecnie prokuratura postawiła mu zarzut rozboju. 57-latkowi grozi nawet 12 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki