Śledczy przeprowadzili w środę i czwartek sekcję zwłok obu ofiar. Nie ma wątpliwości, że Silke G. zmarła natychmiast. Miała 4 rany postrzałowe - 3 tułowia i jedną głowy. Jej ciało leżało obok samochodu.
Natomiast Peter H. przeżył postrzał, kula przeszła na wylot przez oko i policzek. Wtedy najprawdopodobniej zabójca zorientował się, że mężczyzna żyje i poderżnął mu gardło. Przyczyną jego śmierci była jednak rana postrzałowa. Śledczy nieoficjalnie przyznają, że motyw rabunkowy jest mało prawdopodobny.
Z wozu nie zginęło nic wartościowego, poza portfelami ofiar, w których były dokumenty. Czyżby więc morderca chciał utrudnić identyfikację ofiar?
Jak ustalił "Super Express", policjanci znaleźli jedną łuskę po pocisku. Wygląda na to, że zabójca starał się je pozbierać i zabrać ze sobą, ale zrobił to niestarannie albo ktoś go spłoszył.
Peter H. i Silke G pochodzili z Hamburga. Byli parą od 30 lat. Mężczyzna był likwidatorem szkód ubezpieczeniowych, a jego partnerka pracowała jako księgowa. Oboje byli na emeryturze. Za oszczędności życia kupili wóz kempingowy i podróżowali nim po świecie.
Przed Euro 2012 chcieli zobaczyć Polskę i Ukrainę.