Nikt nie przypuszczał, że drewniana pałeczka w rękach dziecka może stać się śmiertelnie niebezpieczna. Wystarczyła chwila nieuwagi chińskiej rodziny z prowincji Shandong, by malec wbił sobie pałeczkę do jedzenia ryżu w nos. W całym domu rozległ się przeraźliwy krzyk. Li leżał na podłodze, a z jego nosa wystawała pałeczka. Matka natychmiast zabrała chłopca do miejscowego szpitala, ale tam lekarze po prześwietleniu głowy dziecka nie podjęli się trudnej operacji. Drewniany szpikulec utkwił bowiem w mózgu Li. Rodzina ruszyła więc w 10-godziną podróż do oddalonego o kilkaset kilometrów Pekinu. Mordercza przeprawa opłacała się, bo tam lekarze wyciągnęli pałeczkę z mózgu chłopca. Brzdąc czuje się już dobrze i wraca do zdrowia, a rodzice postanowili odłożyć na jakiś czas naukę jedzenia pałeczkami.
Wbił sobie pałeczkę w mózg
2010-01-08
3:00
Li Jingchao (14 miesięcy), bawiąc się drewnianymi pałeczkami do jedzenia, nieopatrznie jedną z nich wbił sobie w nos. Drewniany patyk przebił przegrodę nosową i zakleszczył się w mózgu chłopczyka. Gdyby wbił się kilka milimetrów dalej, dziecka już by nie było wśród żywych.