Wielka wpadka superagenta Święczkowskiego

2010-01-15 8:18

Były szef ABW Bogdan Święczkowski (40 l.) musiał gorzko przełknąć gorzką porażkę w wyścigu o fotel prokuratora krajowego. Podczas ostatniej wizyty w Sejmie były szef tajnych służb próbował się tak zakamuflować, by nikt go nie rozpoznał. Jego starania zakończyły się jednak wielką wpadką. Pękły mu bowiem spodnie i zamiast odwracać od siebie uwagę... przyciągał ją.

Godz. 12.00. Bogdan Święczkowski jest przesłuchiwany przez sejmową komisję, mającą wyjaśnić zabójstwo Krzysztofa Olewnika (27 l.). Jego mina mówi sama za siebie. Nie należy do szczęśliwych. Podczas przesłuchania nie tylko on nie wytrzymuje napięcia. Pękają też jego spodnie... Po zakończeniu posiedzenia komisji były szef ABW szybko opuszcza budynek Sejmu.

Patrz też: Było więcej porywaczy Olewnika?

Żeby nikt go nie rozpoznał, zakłada fioletową czapkę, zimową kurtkę, a aktówkę niesie za plecami. Wtopiony w tłum przechodniów rusza na dworzec PKP. Na peronie, jak gdyby nigdy nic, oddaje się lekturze książki Clive Cusslera "Korsarz". Lektura godna superagenta... Święczkowski zaczytuje się, jak to samolot amerykańskiej sekretarz stanu rozbija się nad Libią. Chwilę później wsiada do pociągu i rusza w kierunku Śląska.

Seperagent bez teki

W ubiegłym tygodniu okazało się, że Święczkowski przegrał walkę o stanowisko prokuratora krajowego. Do drugiej tury dostali się obecny prokurator krajowy Edward Zalewski (53 l.) oraz sędzia Andrzej Seremet (51 l.).

Święczkowskiemu pozostaje więc nadal praca w Biurze do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej oraz w Niezależnym Stowarzyszeniu Prokuratorów "Ad Vocem", które zakładał. Praca w prokuraturze z agentami ma niewiele wspólnego, ale jak widać - stare nawyki ze służb specjalnych pozostały...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki