- Kontuzja? Jaka kontuzja? - denerwuje się Stefan Makarczyk, dyrektor turnieju. I ujawnia treść listu, w którym Robert Piotr Radwański przed turniejem grozi, że jego córka nie zagra, jeśli nie dostanie pieniędzy. Co na to papa Radwański? - Spotkamy się w sądzie - zapowiada.
- Agnieszka Radwańska dzień po zgłoszeniu kontuzji wystąpiła w charytatywnej imprezie pod Warszawą. Brała tam udział w budowaniu domu, machała łopatą, która jest trochę cięższa od rakiety, oraz nosiła worki z cementem - mówi Makarczyk. - Chyba z jej plecami nie jest aż tak źle.
Poszło o 100 tysięcy dolarów?
O co chodzi? Wiadomo, o pieniądze. Radwańscy domagali się tak zwanego startowego, czyli dodatkowych pieniędzy, jakie największe gwiazdy otrzymują za sam przyjazd na turniej. O jakiej sumie mowa? Dla zawodniczki z okolic pierwszej dziesiątki rankingu to z reguły około 100 tysięcy dolarów!
- Pierwsze rozmowy toczyliśmy już w listopadzie. I wtedy rzeczywiście padały pewne kwoty. Od początku mówiłem jednak, że nie mogę nic obiecać, bo nie wiem, jak będzie wyglądał budżet imprezy - informuje Makarczyk. - Teraz się okazało, że ledwie domknęliśmy budżet i nie mamy żadnych pieniędzy na startowe. Ani dla Agnieszki, ani nawet dla Marii Szarapowej.
Makarczyk na potwierdzenie swoich słów przytacza treść e-maila, którego dostał od Roberta Piotra Radwańskiego.
"Jak mam rozumieć, nic dla nas nie masz, tylko grę na nucie patriotycznej i górnolotne ideały. Wybacz - inne czasy. Poza tym wiem, że dostałeś pieniądze. Jeśli jedziesz do Hiszpanii na łowy zawodniczek, to przecież nie z pustą sakwą. Ale dla nas masz tylko dobre słowo, a dla innych masz coś na zachętę. Pamiętaj, że w każdej chwili możemy zgłosić medikal (kontuzję - przyp. red.). Obyś się nie przeliczył z kalkulacjami. W tej chwili mogę ci zagwarantować tylko start Uli" - napisał Radwański.
Siostry już nie zagrają w Polsce?
Papa Radwański wczoraj leciał z córkami z Polski do Paryża, gdzie w niedzielę zacznie się wielkoszlemowy Roland Garros.
- Nie zamierzam brać udziału w tej dyskusji i obrzucaniu g...! Pan Makarczyk nas ostro atakuje, bo z turnieju odpadła mu Szarapowa, co go bardzo zabolało. Teraz musi się teraz na kimś wyżyć, więc znów pluje na nas - mówi "Super Expressowi" roztrzęsiony ojciec i trener sióstr Radwańskich. - Opublikował jednego e-maila? Przecież ta korespondencja liczyła ze dwadzieścia listów? Czemu ich nie upublicznił? Ujawnił tylko jeden, wyrwany z kontekstu. To typowe metody komunistycznych służb specjalnych. Nie chce mi się nawet tego komentować.
Radwański zapowiada, że kolejną rozmowę z Makarczykiem stoczy w sądzie. - Nie chcę mieć z nim do czynienia. Przykro mi z powodu polskich kibiców, ale dopóki ten pan będzie kierował jakimkolwiek turniejem, nas na nim nie będzie - zapewnia. - Startowe? Nie zamierzam o tym w ogóle rozmawiać. Taka jest praktyka na całym świecie, że najlepsze zawodniczki dostają dodatkowe pieniądze. Jak było w Warszawie? Bez komentarza.