WSieci o zarobkach Tomasza Lisa w TVP: Szarpie tę firmę jak Reksio szynkę

2015-10-26 13:27

Tygodnik WSieci dotarł do zaskakujących umów Tomasza Lisa z Telewizją Polską, z których wynika, że dziennikarz traktowany jest w TVP jak prawdziwy bóg. Za program "Tomasz Lis na żywo" zgarniać ma potężne pieniądze. Czy nowa, tak hejtowana przez dziennikarza władza, zagrozi jego pozycji w TVP?

Tomasz Lis

i

Autor: Archiwum serwisu

- Szarpie tę firmę jak Reksio szynkę. I ktoś mu na to pozwala. Całą firma huczy o wielkim skandalu, patologii - mówi dla wSieci informator z TVP. Podobno wiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że Tomasz Lis może liczyć nie tylko na specjalne względy na Woronicza, ale i niemałe pieniądze. Umowy, do których dotarł tygodnik pokazują, że dziennikarz stawiany jest w pozycji uprzywilejowanej. Żaden inny autor programów publicystycznych nie otrzymuje takich bonusów jak Tomasz Lis. - To umowa absolutnie niesymetryczna. Wszystkie koszty techniczne są po stronie telewizji. On prawie nie ma kosztów własnych. To nieprzyzwoite - stwierdza informator WSieci.

Jakie kwoty trafiają na konto dziennikarza w związku ze współpracą z Telewizją Polską? W umowie widnieje zapis, iż "wynagrodzenie Producenta Wykonawczego z tytułu produkcji jednego odcinka Audycji strony ustalają w wysokości netto 57000 zł. Wynagrodzenie z tytułu produkcji 37 odcinków audycji wynosi netto 2109000 zł". Jeżeli doliczymy bajońskie sumy za usługi i sprzęt wniesiony przez TVP, wychodzi na to, że jeden rok nadawania programu Lisa kosztuje podatnika 5,5 mln zł! - czytamy w tygodniku WSieci.

Uprzywilejowany Lis

Co ciekawe, z umów, do których dotarł tygodnik wynika, że tylko Lis może liczyć na "full service" współpracując z TVP. O ile inne produkcje publicystyczne otrzymują od telewizji np. obsługę charakteryzatorską, czy garderobianą, to Tomasz Lis otrzymuje dodatkowo dostęp do 7 kamer i operatorów, nieograniczony dostęp do materiałów TVP, profesjonalny sprzęt, emisję zwiastunów w najlepszym czasie antenowym i wiele innych - podaje WSieci.

Zmiana rządu zmiecie Lisa?

Tomasz Lis obawia się zmiany sytuacji politycznej, ponieważ może się to skończyć dla niego zakręceniem kranu z dopływem gotówki. Dziennikarz postanowił więc postawić się w pozycji obrońcy słabszych. Jak czytamy w Gazecie Wyborczej, Lis ubolewa nad młodymi dziennikarzami. - Ja sobie jakoś poradzę. Ale wielu młodym ludziom w mediach, studentom dziennikarstwa, którzy marzą o zawodzie, połamią kręgosłupy, a oni będą musieli zapłacić, jeśli zechcą przetrwać. Żal mi tego, co zrobią z telewizją publiczną - czytamy w GW.

To niepierwszy raz, gdy typowo prawicowe media zajmują się zarobkami Tomasza Lisa. Zastanawiający jest tylko fakt, że tygodnik tak otwarcie mówi o umowach, które objęte są jednak tajemnicą handlową, a sam Lis nie odnosi się ani słowem do tekstu.

Zobacz też: Najwięksi przegrani wyborów

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki