Wyrzucają nas z domu chociaż spłaciliśmy dług

i

Autor: Beata Olejarka/Super Express Wyrzucają nas z domu chociaż spłaciliśmy dług

Dramat emerytów z Podkarpacia: Wyrzucają nas z domu chociaż spłaciliśmy dług

2018-08-18 4:59

Poszło o 571 złotych. Taki dług mieli wobec swojej spółdzielni państwo Halina (73 l.) i Adam (75 l.) Nawojscy z Jarosławia na Podkarpaciu. I chociaż w dwa miesiące go spłacili, spółdzielnia wypowiedziała im mieszkanie. Teraz schorowani staruszkowie są dzikimi lokatorami i w każdej chwili mogą trafić na bruk.

To był dramatyczny wybór: kupić węgiel i ogrzać maleńkie, kilkunastometrowe mieszkanie, które lata świetności ma już dawno za sobą, czy zapłacić czynsz i marznąć. A zima 2016 r. była wyjątkowo mroźna. Dlatego Nawojscy po długich wahaniach podjęli ryzyko i zadłużyli się w spółdzielni.

- Wybraliśmy ciepło – mówi cicho pani Halina. - Mąż przez postępującą miażdżycę stracił nogę i jeździ na wózku, ja też jestem schorowana. Baliśmy się, że pozamarzamy – tłumaczy.

 

Na reakcję spółdzielni nie trzeba było długo czekać. Nikt tam nie zadał sobie trudu, aby wysłuchać lokatorów, dociec przyczyny zadłużenia, dopomóc jakoś biednym ludziom, rozkładając dług na raty, czy choćby cierpliwie czekając, aż uzbierają brakującą kwotę z nędznych emerytur. Łatwiej było wypowiedzieć im umowę najmu.

- I tak się stało. Oto pismo – pokazuje decyzję pani Halina. - Dług spłaciliśmy w dwa miesiące, ale to już nie miało znaczenia. Teraz w każdej chwili mogą nas stąd wyrzucić, bo jesteśmy dzikimi lokatorami – dodaje.

Dzicy, ale uczciwi, bo co miesiąc sumiennie płacą za lokum. Ale dla spółdzielni to też się nie liczy. Mogłaby podpisać z Nawojskimi nową umowę, ale nie podpisuje. Dlaczego? Spytaliśmy o to w urzędzie miasta, który administruje mieniem spółdzielni. - Czekamy na pisemne doprecyzowanie oczekiwań lokatorów. Dopiero wtedy będzie można ustalić właściwą drogę postępowania – mówi Hubert Ochmański, rzecznik urzędu. Idąc wolnym krokiem urzędnik ma do Nawojskich kwadrans drogi. Ale woli czekać, aż biedni inwalidzi przyjdą do niego, albo napiszą o co im chodzi. A przecież im chodzi tylko o to, by spokojnie dożyć swoich dni w starym, nędznym lokum.

Hubert Ochmański, rzecznik urzędu miasta:

- Umowa została wypowiedziana zgodnie z prawem. Teraz czekamy, aż lokatorzy pisemnie doprecyzują swoje oczekiwania. Dopiero wtedy będzie można ustalić właściwą drogę postępowania.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki