ZAMACH na SEJM. BRUNON K. chciał WYSADZIĆ PREZYDENTA i cały Sejm

2012-11-21 10:28

To mógł być najkrwawszy zamach w historii Polski. 45-letni mieszkaniec Krakowa Brunon K. planował za pomocą czterech ton materiałów wybuchowych wysadzić Sejm, a w nim najważniejsze osoby w państwie: prezydenta Polski, szefa rządu, marszałek Sejmu oraz ministrów i parlamentarzystów. Na szczęście niedoszły zamachowiec został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Wczorajszy poranek. Całą Polskę obiega informacja, że ABW zatrzymała 45-letniego mieszkańca Krakowa, który planował detonację ładunku wybuchowego przy budynku Sejmu. Gdyby zamach doszedł do skutku, mogłoby zginąć nawet kilka tysięcy osób: politycy, urzędnicy, okoliczni mieszkańcy, a także przypadkowi przechodnie...

Kim jest polski Breivik

Niedoszłym zamachowcem okazał się Brunon K., pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Funkcjonariusze ABW namierzyli go pod koniec 2011 r. - Prowadził nieformalne wykłady dotyczące wykorzystywania materiałów wybuchowych m.in. w działaniach dywersyjnych - mówi rzecznik ABW Maciej Karczyński. Z ustaleń służb wynikało, że mężczyzna umie konstruować bomby i odpalać je zdalnie, a także, że dokonał rozpoznania budynku Sejmu i przeprowadzał próbne detonacje na terenie całego kraju, m.in. w Przegini (woj. małopolskie).

Brunon K. nie działał sam. Kontaktował się z innymi ludźmi. W jego szkoleniach brały udział cztery inne osoby. Z ustaleń ABW wynika, że mężczyzna nie należał do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, ani nie był związany z żadną organizacją polityczną. Wiadomo, że Brunon K. wzorował się na norweskim terroryście Andersie Breiviku. Zabił on w lipcu 2011 r. 77 osób. - Szczegółowa analiza kontaktów Andersa Breivika prowadzona przez ABW naprowadziła na pierwsze ślady zatrzymanego mężczyzny, który planował zamach terrorystyczny na polskie władze - ujawnił wczoraj premier Donald Tusk.

W domowym arsenale Brunona K. znaleziono elementy specjalistycznego ubioru - kamizelki kuloodporne z wkładami ceramicznymi, hełmy i snajperskie stroje maskujące. Zabezpieczono też spreparowane polskie i zagraniczne tablice rejestracyjne, instrukcje saperskie i minerskie oraz publikacje na temat pirotechniki.

Służby wkraczają do akcji

Śledztwo w tej sprawie wszczęto 5 listopada. - W wyniku przeszukań odnaleziono materiały wybuchowe, takie jak: heksogen, pentryt, trotyl, proch - mówił wczoraj na konferencji prokurator Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Brunona K. zatrzymano cztery dni później. A razem z nim jeszcze dwie osoby, którym postawiono zarzuty nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych. Śledczy bali się, że podejrzany zaatakuje w Święto Niepodległości. Podczas przesłuchania 45-latek przyznał, że tłem zamachów miały być motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. ABW namierzyła jego wpisy w Internecie, w których pisał m.in. "Kiedyś i na polityków PO przyjdzie kolej". "Czas na czyny. Organizujmy się przeciw tyranii".

Był bardzo zdeterminowany

Mężczyzna podobno był bardzo zdeterminowany. Nie wykluczał samobójstwa podczas próby ataku na Sejm. Chciał także, za pomocą cysterny lub ciężarówki, staranować bramki przed Sejmem. - Przy takiej ilości materiału wybuchowego nie musiał tego robić. Mógł zaparkować auto przy ul. Wiejskiej obok Sejmu. Nie musiał także znać dokładnie rozkładów pomieszczeń na terenie Kancelarii Sejmu. Wystarczyło to, co jest w Internecie - tłumaczy nam Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. - 4 tony materiału wybuchowego to ogromna siła. Miał maksymalną ilość ładunku i wywołałby maksymalnie duże straty. Część budynków w promieniu nawet kilkuset metrów zawaliłaby się, inne by płonęły. Zniszczone byłyby budynki położonych obok: ambasady, wieżowce mieszkalne... Mogłyby zginąć tysiące osób - dodaje nasz rozmówca.

Brunon K. został osadzony w krakowskim areszcie w celi dla "szczególnie niebezpiecznych więźniów". Grozi mu do 5 lat więzienia.

Tak miał wyglądać zamach

Przy tak ogromnej ilości materiału wybuchowego Brunon K. nie musiał taranować bram wjazdowych do Sejmu czy wbijać się samochodem wypełnionym 4 tonami ładunku w gmach Sejmu. Jak nam wyjaśnia Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, wystarczyłoby, żeby auto zaparkował przy ul. Wiejskiej. Sejm oraz okoliczne budynki zmiotłoby z powierzchni ziemi.

1. Brunon K. podjeżdża samochodem na ul. Wiejską. Karetkę wypełnioną 4 tonami trotylu parkuje przy skrzyżowaniu ul. Wiejskiej i Matejki tuż obok budynków parlamentu.

2. Wychodzi z samochodu. Ustawia czas detonacji na np. 10 minut. Odjeżdża kilka kilometrów wcześniej podstawionym samochodem.

3. Potężna eksplozja. Zawalają się budynki Sejmu położone przy ul. Wiejskiej, w powietrze na co najmniej kilka metrów wylatują ogromne, rozgrzane fragmenty budynków, samochody i inne ciężkie elementy, powodując liczne pożary.

4. Zawala się i płonie sala posiedzeń Sejmu. Ogień ogarnia cały parlament. Ginie co najmniej tysiąc najważniejszych w państwie osób.

5. Zawalają się budynki położone w promieniu nawet kilkuset metrów: ambasady Francji, Kanady, według naszego eksperta uszkodzona zostaje nawet ambasada USA, zniszczone zostają drogi dojazdowe, utrudniając akcję ratunkową.

6. W promieniu nawet kilku kilometrów pękają szyby w oknach, lecą odłamki, raniąc przypadkowych ludzi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki