Zapalił się podczas dezynfekcji dłoni

i

Autor: Andrzej Woźniak Mężczyzna ma rozległe oparzenia

Zapalił się podczas dezynfekcji rąk

2020-05-24 22:28

Niewiele brakowało, a 66- latek z Białej Podlaskiej spaliłby się żywcem. Mężczyzna kupił na bazarku środek do dezynfekcji rąk. Sprzedawca zapewniał, że detergent zabije każdą zarazę, jest bezpieczny i można go stosować bez ograniczeń. Pan Henryk Z. spryskał ręce i spodnie. Po chwili zapalił papierosa i stanął w płomieniach. Cudem uszedł z życiem.

Henryk Z. (66 l.) z Białej Podlaskiej (woj. lubelskie) szukał środka  do dezynfekcji dłoni. W aptekach za taki preparat trzeba było zapłacić, co najmniej 30 zł. Nadarzyła się okazja, że na bazarku podobny detergent można było kupić za 15 zł. Nie zastanawiając się, skuszony niską ceną, kupił detergent w butelce ze spryskiwaczem. Zadowolony z okazji, postanowił zdezynfekować się, bo szedł akurat w odwiedziny do siostrzeńca. Na dłonie i garderobę polała się wirusobójcza substancja. Mężczyzna nie podejrzewał, że ciecz może być łatwopalna. Po chwili pan Henryk zapalił papierosa.

 I wtedy zaczęło się. Polar spryskany kupionym specyfikiem stanął w ogniu. Za chwilę zaczęły się palić spodnie. Stojący w płomieniach mężczyzna błyskawicznie zrzucił z siebie płonącą garderobę i to go uratowało. Na szczęście nie spalił się, tylko doznał rozległych obrażeń. Ma oparzenia przedramienia, nogi i czoła. Włosy nadpaliły się najbardziej.  - Substancja ta ładnie pachniała – mówi pan Heniek. – Sprzedający zapewnił mnie, że jest bezpieczna i zneutralizuje wszystkie wirusy. Wąchałem ten specyfik, pachniał spirytusem i lawendą.

Nigdy nie podejrzewał bym, że ta ciecz może to być wybuchowa. Spryskałem ręce i spodnie. Nieświadom tego, co może się stać, zapaliłem zapalniczkę. Moje ubranie stanęło w ogniu. W ostatniej chwili zrzuciłem polar i spodnie. Polar spalił się całkiem, a w spodniach wypaliło się kilka dziur. Teraz po tej przygodzie leczę rany swojej głupoty – dodaje mężczyzna.     

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki