Sprawa zakatowanego niemal na śmierć psa Promyka wstrząsnęła całą Polską. Jego właściciel Jerzy R. (46 l.) z Głowna koło Zgierza zlecił swojemu znajomemu Ryszardowi B. (44 l.) zabicie zwierzaka. Ten wziął czworonoga do lasu i tam próbował uśmiercić go deską. Przekonany, że psiak już nie żyje, wrzucił go do worka i zakopał. Na szczęście Promyk cudem przeżył, a jego oprawcy stanęli przed sądem. Sąd skazał właściciela psa na pół roku bezwzględnego więzienia, jego kumpel spędzi za kratkami równo 12 miesięcy.
- Sąd stoi na stanowisku, że tylko wyrok bez zawieszenia będzie odpowiednią nauczką dla oskarżonych i może wpłynąć na postawę społeczeństwa, bo o takich przestępstwach słyszymy prawie codziennie - mówiła wczoraj sędzia Monika Pawlica.
Dzień wcześniej we Wrocławiu zapadł wyrok w innej bulwersującej sprawie. Mężczyzna, który uśmiercił kota, wkładając go do pralki i piekarnika, pójdzie do więzienia na dwa lata.