Józef T. zniknął z Siedlec w czerwcu ubiegłego roku. Tuż po tym jak usłyszał zarzuty w sprawie molestowania dzieci, które trenował. W ślad za nim ruszyły poszukiwania, wystawiono za nim nawet list gończy. Ale trener zapadł się pod ziemię. Sądzono, że mógł ukryć się za granicą. Nikt się nie spodziewał, że mężczyzna już wtedy nie żył. Jego ciało znaleziono 23 czerwca 2012 roku.
Ciało Józefa T. znaleziono po rok temu, dopiero teraz go zidentyfikowano
Przez ponad 10 miesięcy policja nie potrafiła zidentyfikować zwłok, aż powiązano je ze sprawą zaginięcia. Nie było wątpliwości, że to ciało trenera. Kluczyki, które znaleziono przy nim, pasowały do jego auta. Dodatkowo syn rozpoznał ojca.
>>> DRASTYCZNE WIDEO. Fajerwerki wybuchają w dłoni
Józef T. pracował w klubie Pogoń Siedlce. Stał się sławny dzięki temu, że odkrył wielki talent Artura Boruca, którego trenował do 18. roku życia.
Rodzice młodych piłkarzy z Siedlec przeżyli szok, gdy dowiedzieli się od swoich dzieci, że są przez trenera molestowane. I natychmiast zgłosili to śledczym.
Wpadł po szkoleniu w Krasnystawie
Józef T. wpadł po obozie szkoleniowym w Krasnymstawie. W wakacje 2011 roku jego drużyna piłkarska wyjechała na Lubelszczyznę na zgrupowanie. - Kiedy syn wrócił z Krasnegostawu, zmienił się nie do poznania. Mało się odzywał i był bardzo skryty - mówi Michał C. (36 l.), ojciec Kamila (12 l.).
- Dopiero po kilku miesiącach otworzył się. Opowiedział, co wyrabiał z nimi trener. Gdy posłuchałem opowieści Kamila, włos zjeżył mi się na głowie. Powiedział, że trener wkładał mu palec w odbyt, a innym chłopcom kazał się masturbować - mówi Michał C., który po tych opowieściach syna poszedł z nim do psychologa. - Psycholog nie miał wątpliwości, że chłopiec mówi prawdę. Wtedy z innymi rodzicami złożyliśmy skargę w prokuraturze - dodaje.
Ciało Józefa T. zostało pochowane przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Warszawie, w grobie z tabliczką "nieznany".