W żadnym bidulu nie jet lekko, ale to, co działo się za murami Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Lidzbarku Welskim, to prawdziwy horror. Trzeba być potworem, żeby pastwić się nad bezbronnymi dziećmi, a dyrektor ośrodka Małgorzata K. najwyraźniej lubiła to robić.
Horror za murami bidula wyszedł na światło dzienne, bo na policję trafiły zdjęcia, na których widać, jak wychowawcy oblewają podopiecznych pomyjami. I to na oczach innych wychowanków ośrodka! Dzieci ze spuszczonymi głowami poddają się poniżającym torturom. W tle inni wychowankowie i ich opiekunowie z wyraźnym przerażeniem przyglądają się tej egzekucji. - Oni sami tego chcieli - tłumaczy "Super Expressowi" Małgorzata K.
Jednak według naszych informatorów to nie była zabawa, a kara za to, że chłopcy byli niegrzeczni. Wcześniej mieli rozrabiać podczas zabawy. Jak to dzieci, urządzili wojnę na owoce... - Świetlica była odmalowana. Oni nie tylko zepsuli zabawę innym, ale pobrudzili też ściany. Tłumaczyli, że chcieli taki chrzest sobie zorganizować, więc na ich prośbę zapewniłam im to - opowiada Małgorzata K.
Sprawa trafiła już do prokuratury. W toku śledztwa wyszły kolejne tortury, które wymyślała dyrektorka bidula. Według zeznań Pawła R. (15 l.) na początku listopada dyrektorka kazała mu się spakować i wywiozła do lasu za Lidzbarkiem Welskim. Chłopiec musiał wracać na piechotę do ośrodka.
Zobacz też: Nowy Targ. Spłonął Dom Dziecka! Pożar gasiło 100 strażaków! [WIDEO]
- Paweł był bardzo arogancki. Chciałam porozmawiać z nim na świeżym powietrzu. Pojechaliśmy na stację benzynową. Wracał na piechotę, żeby ochłonął z emocji - dyrektorka nawet nie próbuje zaprzeczać.
Paweł policjantom opowiedział także, że był razem z młodszym bratem zamykany w specjalnym karcerze. Musiał siedzieć cały dzień w pomieszczeniu półtora na półtora metra.
- To dyrektorkę powinni zamknąć w takim karcerze. To jakaś sadystka. Nie pozwolę, żeby tak pastwiła się nad moimi dziećmi - mówi Danuta Rozentalska (51 l.), matka Pawła.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail