Janusz Korwin Mikke

i

Autor: Super Express

Nowoczesny ratownik

2018-09-11 5:02

Być może liczba uratowanych przez tych, co rzucają się na ratunek, jest mniejsza niż liczba niefortunnych niefachowych ratowników, którzy utonęli – ale straty dla narodu wynikające stąd, że zniszczono imperatyw kategoryczny udzielania pomocy, będą (i już są!) znacznie większe - pisze w swoim najnowszym felietonie Janusz Koriwn-Mikke. 

Nowoczesny ratownik Jak już pisałem przy okazji „ratowania” mnie na plaży, dawniej ratownik to był gość zajmujący się ratowaniem tonących – obecnie jest to urzędnik zabraniający ludziom pływać. Jednak to, co powiedział portalowi polki.pl p. Michał Czernicki, w/g tego portalu „doświadczony ratownik, rzecznik prasowy stołecznego WOPR-u” – to już nie jest arogancja władzy; jest to niemoralne, a nawet nieludzkie. Czytamy: „Jeśli widzimy tonącą osobę, najważniejsze jest, by w pierwszej kolejności zawiadomić ratownika. Jeśli nie jest to strzeżone kąpielisko, należy wykonać telefon pod 112. W sytuacji, gdy tonący jest blisko brzegu, możemy podać jakiś konar lub gałąź, ale nie wolno go dotykać”. Dlaczego należy się wstrzymać z taką pomocą? Bo sami możemy przepłacić to życiem. „Naszą pierwszą psychologiczną reakcją jest chęć rzucenia się mu na pomoc, lecz pamiętajmy, że osobom, które nie są przeszkolone, nie potrafią udzielać pierwszej pomocy na wodzie, NIE WOLNO TEGO ROBIĆ. Osoba, która tonie, także dziecko, jest często agresywna, jest w szoku, i może pociągnąć za sobą na dno ratującego” – wyjaśnia Michał Czernicki. P. Czernicki to człowiek rozumny, prawdziwy Europejczyk wg nowoczesnego, unijnego wzoru – jednym słowem: POTWÓR. Ten rozumny człowiek nie rozumie, że chęć rzucenia się na pomoc to nie tylko odruch biologiczny, wyrobiony ewolucyjnie – ale też w naszej cywilizacji nakaz moralny. Kto tego (zakładając, że umie pływać!) nie robi, nie jest człowiekiem. Być może liczba uratowanych przez tych, co rzucają się na ratunek, jest mniejsza niż liczba niefortunnych niefachowych ratowników, którzy utonęli – ale straty dla narodu wynikające stąd, że zniszczono imperatyw kategoryczny udzielania pomocy, będą (i już są!) znacznie większe. Również na poziomie indywidualnym: człowiek, na którego oczach tonie inny człowiek, zwłaszcza kobieta albo dziecko – i który (jakże rozsądnie!) powstrzyma się przed udzieleniem pomocy, ograniczając się do zadzwonienia na 112 (!!!) – będzie miał do końca życie wyrzuty sumienia, koszmary senne i nawet, być może, popełni samobójstwo. Ale o tym p. Czernicki nie myśli – bo zakłada, że inni to takie same jak On potwory. A potwory wyrzutów sumienia, z braku sumienia, nie mają.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają