Rafał Chwedoruk

i

Autor: Andrzej Lange Rafał Chwedoruk

Prof. Chwedoruk: Kłopoty dla Ziobry i pytania o przywództwo Morawieckiego

2018-10-21 22:07

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersystetu Warszawskiego, ocenia wyniki wyborów samorządowych.

„Super Express”: – Wybory samorządowe za nami. Zanim omówimy wyniki do sejmików wojewódzkich, zajrzyjmy do Warszawy. Tu, wbrew przewidywaniom, w pierwszej turze wygrywa Rafał Trzaskowski. Jednak sensacja?
Prof. Rafał Chwedoruk: – Na pewno niespodzianka. Mimo słabego początku kampanii Trzaskowskiemu udało się jednak zamknąć sprawę w jednej turze. Tego chyba się nikt nie spodziewał. Wzmacnia to oczywiście samego Trzaskowskiego, ale i Grzegorza Schetynę. Z drugiej strony oznacza to ogromne kłopoty dla Zbigniewa Ziobry. I to od razu z dwóch powodów.
– Jakich?
– Po pierwsze z powodu tego, że skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego sprawy Trybunału Sprawiedliwości UE musiało zmobilizować zwolenników liberalnej opozycji. Po drugie ze względu na bardzo słaby wynik Patryka Jakiego. Do tej pory PiS zawsze miał swojego kandydata w drugiej turze wyborów warszawskich. Teraz okazuje się, że mimo tylu sił rzuconych na Warszawę i jednak wystawieniu kandydata niebędącego członkiem PiS, doszło do fiaska tej operacji. Prędzej czy później rachunek dla obu panów zostanie wystawiony bardzo słony.
– I chyba nie tylko dla nich. W wyborach do sejmików PiS dostał 32, PO 24, a PSL 16,6 proc. Zrobiło się bardzo ciekawie.
– Takie wyniki oznaczają rozpoczęcie się spontanicznej dyskusji wewnętrznej w PiS nt. Mateusza Morawieckiego. Owszem, to wynik lepszy od tego, co PiS uzyskał w poprzednich wyborach samorządowych, ale jednak traci w stosunku do wyborów parlamentarnych. Na pewno wielu polityków rządzącej partii zacznie zadawać niewygodne pytania dotyczące tego, czy w ogóle warto było zmieniać Beatę Szydło na Mateusza Morawieckiego i co w zasadzie zyskaliśmy na tym, że do tej zmiany w ogóle doszło? Ale to nie koniec kłopotów PiS.
– Cóż jeszcze się tam czai?
– Problem pt. „Wieś”. Już każdy wynik PSL powyżej 10 proc. byłby dla PiS problemem. Oczywiście im wyższy, tym większy, bo będzie to miało znaczący wpływ na arytmetykę w układaniu koalicji w sejmikach wojewódzkich. Tak dobry oznacza, że mimo poważnych wysiłków Prawa i Sprawiedliwości, by osłabić ludowców i zmiażdżyć ich wśród elektoratu wiejskiego, PSL nie tylko przetrwał, ale będzie mógł też sam iść do następnych wyborów. Co więcej, będzie się cieszył poparciem istotnej części liberalnych ośrodków opiniotwórczych, które może na co dzień nie cenią sobie partii Kosiniaka-Kamysza, ale będą ją zdecydowanie bardziej wolały niż PiS w roli ugrupowania reprezentującego polską wieś.
– Szykuje się poważny ból głowy dla władz Prawa i Sprawiedliwości.
– Niewątpliwie. Poważnym dylematem staje się dla PiS to, jak zwiększyć swoje zdolności koalicyjne. Bez tego partia Jarosława Kaczyńskiego nie będzie mogła być pewna ostatecznego zwycięstwa w jakichkolwiek wyborach. Warto pamiętać, że zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych, które dało mu bezwzględną większość, było splotem wielu okoliczności, które mogą się już nie powtórzyć.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki