Tomasz Walczak

i

Autor: Super Express

Polska wiecznego jutra

2018-10-02 5:00

Obóz liberalny co jakiś czas przypomina, że jego członkowie lepiej czują się w roli futurologów niż polityków i intelektualistów, którzy stąpają twardo po ziemi. Bardziej niż tym, co jest teraz, zajmują się tym, co (może) kiedyś będzie.

U zarania III RP słyszeliśmy ciągle jedną śpiewkę: nie czas na bezpieczeństwo socjalne Polaków, bo trzeba budować kapitalizm. Kiedy już ten kapitalizm w bólach (zwłaszcza dla tych, w których wolny rynek uderzył) przyszedł na ten świat, rozmowę o poprawie sytuacji ekonomicznej szerokich mas społecznych zbywano stwierdzeniem, że najpierw trzeba ustabilizować rozchwianą gospodarkę. Żyliśmy więc w kraju wiecznego jutra i obietnicami, że kiedyś – w bliżej nieokreślonej przyszłości – będzie lepiej. W tym czasie jednemu pokoleniu zmarnowaliśmy życie, każąc mu czekać na krainę mlekiem i miodem płynącą.

Nic dziwnego, że kiedy przyszedł PiS i powiedział, że jutro jest dziś i zaczął kierować owoce sukcesu gospodarczego nas wszystkich nie tylko do garstki szczęściarzy, ale do dużych grup społecznych, ludzie nie tylko na niego zagłosowali, ale także popierają go do dziś.

Dlatego dziwię, że antyPiS znów ucieka w opowieść o świetlanej przyszłości, kiedy już nie będzie PiS. Niedawno nieukrywający swojej sympatii do PO politolog prof. Radosław Markowski napisał: „W nadchodzących wyborach parlamentarnych nie ma sensu dyskutować o polityce energetycznej, rodzinnej czy edukacyjnej... Na to wszystko przyjdzie czas, jak przywrócimy w Polsce demokratyczny i konstytucyjny porządek”. Jednym słowem, nie pytajcie nas, jakiej chcemy Polski. Chcemy pozbyć się PiS, a potem się zobaczy. Kto żyw, powinien głosować na partię Grzegorza Schetyny i jego przybudówki. Nic innego się nie liczy. I wcale nie jest to opinia gościa oderwanego granatem od rzeczywistości. To stan ducha Koalicji Obywatelskiej.

AntyPiS-owi nienawiść do Kaczyńskiego i jego ludzi tak przysłania świat, że nie dostrzegają, iż Polacy właśnie chcą dyskutować o polityce rodzinnej, społecznej, edukacyjnej. Bo to ich dotyczy. A widmo faszyzmu PiS to dla nich abstrakcja, projekcja elit, której zwykli Polacy nie odczuwają na własnej skórze. Zarabiają za to marne pieniądze, pracują na śmieciówkach, mają problemy ze żłobkami, przedszkolami, systemowo niewydolną służbą zdrowia. To, że praworządność jest zagrożona, to dla nich sprawa drugorzędna. I nie ma co się na nich obrażać. Tylko kiedy masz zabezpieczony byt, możesz myśleć o innych sprawach. Chcecie bronić demokracji? Brońcie interesów ciężko pracujących Polaków. Nie ma bowiem wolności politycznej bez wolności ekonomicznej rozumianej jako stabilne zatrudnienie za godziwą pensję. W końcu to byt określa świadomość. I pora to zrozumieć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki