Czy grozi nam drugi Czarnobyl z powodu wybujałych ambicji Aleksandra Łukaszenki? W powszechnie krytykowanej za lekceważenie zasad bezpieczeństwa elektrowni atomowej w Ostrowcu znowu doszło do niepokojącego incydentu. Ministerstwo energetyki Białorusi przyznało wczoraj, że pierwszy blok elektrowni w obwodzie grodzieńskim został odłączony od zasilania. „Zadziałał system ochrony generatora” – zapewniają władze, dodając, że poziom promieniowania nie podniósł się.
NIE PRZEGAP: Koronawirus był w Europie od PAŹDZIERNIKA 2019 roku? Wstrząsające odkrycie
Elektrownia została otwarta pospiesznie w listopadzie zeszłego roku, u szczytu protestów opozycji na Białorusi. Zakład otwierał osobiście Łukaszenka, elektrownia ma dla niego wielki walor propagandowy. Tymczasem tuż po otwarciu doszło do pierwszego incydentu. Pracę w zakładzie wstrzymano wówczas z powodu awarii układu elektrotechnicznego i wybuchu transformatorów mierzących napięcie. Władze na Litwie oskarżają Białoruś o lekceważenie możliwości katastrofy, w listopadzie zaczęły rozdawać jod Litwinom z terenów przygranicznych.