Był 24 maja 2007 roku, kiedy 10-letni Mateusz Żukowski wyszedł z domu w Ujazdowie na Lubelszczyźnie, żeby pobawić się z kolegami. Do domu nigdy nie wrócił. Znaleziono tylko starannie złożone ubranie chłopca porzucone w zaroślach nad rzeką. Ale przeszukanie dna nic nie dało. Dziecko jakby zapadło się pod ziemię. Zrozpaczeni rodzice Mateusza poruszyli niebo i ziemię, żeby odnaleźć syna, ale bez efektu. Dziś ten drobny, rudowłosy chłopiec miały 22 lata. Czy jeśli jakimś cudem żyje, ktoś potrafiłby go rozpoznać? Jest taka szansa! Dzięki technikom progresji wiekowej specjaliści potrafią wykonać komputerowo portret zaginionego dziecka jako dorosłego. Zlecenie było także w przypadku Mateusza Podobne progresje wykonano w innych głośnych sprawach, między innymi zniknięcia Madeleine McCann.
Jak to się robi? To nie takie proste, jak włączenie aplikacji. Eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji potrzebują wielu danych. Wykonywanie progresji opiera się bowiem na założeniu, że z wiekiem upodabniamy się do rodziców, a pula genowa jednego z nich dominuje. Specjaliści przeglądają fotografie członków rodziny zaginionego, głównie rodziców. Chłopiec jako mężczyzna będzie zapewne podobny do ojca, dziewczynka do matki, ale niekoniecznie, trzeba więc na podstawie fotografii ustalić, jak jest w konkretnym przypadku. Do tego dochodzą zmiany proporcji czaszki, które dotyczą każdego. Jeśli progresja dotyczy na przykład „przemiany” 10-latka w 50-latka, należy uwzględnić proces starzenia – opadającą skórę, zmarszczki, siwiznę, powiększające się małżowiny uszne. Policjanci badają nawyki żywieniowe zaginionego mające wpływ na wagę, w przypadku dorosłych pytają o nałogi, styl życia. Na tej podstawie powstaje portret osoby, która być może istnieje.