Kiedy wstrząśnięci przechodnie patrzyli z bezpiecznej odległości na ten pożar, byli pewni, że w ogarniętym płomieniami budynku dzieją się przerażające sceny, a ludzie płoną właśnie żywcem. Wczoraj płomienie pojawiły się w 20-kondygacyjnym budynku mieszkalnym Torre dei Moro w Mediolanie. "Poczułam dym, ale początkowo nie wiedziałam, że to taka poważna sprawa" - mówi dziś jedna z zaszokowanych mieszkanek. Na szczęście stał się cud. Ewakuacja około 70 rodzin zamieszkujących Torre dei Moro zakończyła się całkowitym sukcesem. Chociaż media włoskie podkreślają tempo, w jakim rozprzestrzeniał się ogień, wszyscy zdążyli uciec na czas. Dwudziestu osobom udzielono pomocy na miejscu, ponieważ podtruły się dymem, jednak nikt nie wymagał nawet hospitalizacji.
NIE PRZEGAP: Książę William rzucił Kate przez telefon! Nowe informacje
NIE PRZEGAP: Książę Harry nie ma ani grosza?! Nie zgadniesz dlaczego
Niestety, straty są ogromne. Ocaleni stracili nierzadko dorobek życia. Strażacy mówią też o tym, że w garażu jest pełno spalonych samochodów. Dlaczego pojawiły się płomienie i czemu zbudowany 10 lat temu wieżowiec spłonął tak błyskawicznie? Był pokryty plastikowymi warstwami i według strażaków cytowanych przez "The Sun" to na zewnątrz pojawiły się płomienie. Inna teoria powtarzana przez media mówi o tym, iż pożar zaczął się w środku wieżowca na którymś z najwyższych pięter. Strażacy przeszukali wszystkie kondygnacje, wyłamując drzwi do każdego mieszkania i potwierdzają - nie ma żadnych ofiar.