Rosyjska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła ukraińskiego drona blisko "pałacu Putina". Spadające szczątki maszyny wywołały pożar
W wojnie na Ukrainie strona ukraińska nie pozostaje dłużna Rosji i atakuje przy pomocy dronów cele znajdujące się na terenie państwa Władimira Putina. Teraz ukraińskie drony pojawiły się w rejonie miejscowości Gelendżyk, kurortu nad Morzem Czarnym. Trudno podejrzewać przypadek, bo miejsce to słynie z tajemniczego „pałacu Putina”. Rosyjska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła drona, a spadające szczątki maszyny wywołały pożar zaledwie niespełna dziesięciu kilometrów od rezydencji, a według rosyjskiego portalu śledczego IStories podał, że płomienie nawet trzech kilometrów. Do walki z żywiołem wysłano około 100 jednostek ratowniczych. Pałac nie ucierpiał, nie ma też żadnych ofiar ani rannych, za to 23 turystów zostało odciętych od dróg ewakuacyjnych przez gęsty dym i musiało zostać ewakuowanych łodziami.
ZOBACZ TEŻ: Tornado tuż obok pałacu Putina! Trąby wodne zagrażają posiadłościom dyktatora
„Pałac Putina” to symbol niewyobrażalnego luksusu, w jakim żyją rosyjskie elity. Oficjalnie wcale nie należy do prezydenta
O "pałacu Putina" stało się głośno w 2021 roku dzięki filmowi dokumentalnemu Aleksieja Nawalnego. Opozycjonista ujawnił, że rezydencja miała kosztować około 1,5 miliarda dolarów, a środki na jej budowę pochodziły z nielegalnych funduszy rosyjskich oligarchów. Według doniesień nieżyjącego już, zmarłego w 2024 roku opozycjonisty pałac znajduje się nad Morzem Czarnym na działce 39 razy większej niż księstwo Monako, a w willi poza osobistymi pokojami Putina mieści się m.in. podziemny klub do striptizu, lodowisko czy cerkiew. Przedstawiciele Kremla po publikacji Nawalnego zapewniali, że pałac w Gelendżyku wcale nie należy do Putina. IStories zaznacza, że od wybuchu wojny w rezydencji wiele się zmieniło. Podobno część rozrywkowa, ta z kasynem i striptizem, ustąpiła miejsca kaplicy i obrazom o tematyce militarnej.