„To było straszne, słyszeliśmy krzyki dzieci w płonącym domu!” - opowiadają sąsiedzi rodziny, która mieszkała w małym domku w Stafford. Był środek nocy, gdy nagle rozległ się odgłos wybuchu, a po sekundzie z okien buchnęły płomienie. Wszystko wskazuje na to, że wybuchł gaz. Ogień szalał w pokoju, gdzie spali Riley (+8 l.), Keegan (+6 l.), Tilly Rose (+4 l.) i Olly (+3 l.).
Rodzice Natalie Unitt (24 l.) i Chris Moulton (28 l.) z najmłodszym Jackiem (2 l.) byli w drugim pokoju. Uciekli przez okno, skacząc z pierwszego piętra. Nie mogli wedrzeć się do pokoju dzieci i bezsilnie patrzyli na ich śmierć. Na miejsce tragedii mieszkańcy przynoszą kwiaty i zabawki.