Nowojorska prokuratura deptała po piętach firmie Donalda Trumpa od kilku lat. Wątpliwości budziły kwestie podatków Trump Organisation, zarządzającej licznymi hotelami czy polami golfowymi należącymi do byłego prezydenta USA. Wcześniej mówiono o zawyżaniu cen posiadłości celem odpisu od podatku, teraz jednak okazuje się, że tym, co pogrążyło Trump Organisation, były... bonusy dla kierownictwa firmy, takich jak darmowe samochody czy mieszkania, od których według prokkuratury nie odprowadzano podatków już od 2005 roku. A osobiście odpowiedzialny jest za to dyrektor finansowy Allen Weisselberg, pracujący dla Trump Organisation już od 48 lat! To prawa ręka Trumpa. Wczoraj wieczorem czasu polskiego dyrektor usłyszał zarzuty oszustw podatkowych wobec amerykańskich organów skarbowych - zarówno stanowych, jak i federalnych. Allenowi Weisselbergowi grozi 15 lat więzienia. Co to wszystko oznacza dla Donalda Trumpa?
NIE PRZEGAP: Postawili pomnik księżnej Dianie! Wszyscy głowią się nad jedną zagadką
Czy to koniec jego kariery? Na razie Donald Trump żadnych zarzutów nie usłyszał. Na obecnym etapie jest jeszcze za wcześnie na przesądzenie, czy Allen Weisselberg będzie jedynym oskarżonym. Wszystko zależy od jego zeznań. Jeśli zacznie zeznawać na niekorzyść byłego prezydenta, Donald Trump może zacząć się martwić. Pytanie brzmi - ile Donald Trump wiedział na temat nielegalnej działalności swojego dyrektora i na ile mu pozwalał? A jeśli pozwalał na oszustwa, to czy uda mu się to udowodnić? Jedno jest pewne - Trump Organisation z oskarżonym dyrektorem na czele do niczego się nie przyznają. Oficjalne oświadczenie firmy głosi, iż cała sprawa jest motywowana politycznie i przypomina "republikę bananową".