Klich przekazał MAK list z zastrzeżeniami: Odczuwam niedosyt, nie mamy wielu dokumentów

2010-09-22 20:17

Skarżymy się, ale cóż nam więcej pozostało! Edmund Klich, akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym w Moskwie przedstawiciel strony polskiej w śledztwie wyjeżdża ze stolicy Rosji. Przekazał już szefowej MAK, Tatianie Anodinie list z zastrzeżeniami jakie budzą otrzymane dokumenty. Brakuje w nich materiałów o lotnisku Siewiernyj.

Dokument jaki Klich wręczył szefowej MAK ma 6 stron. W uwagach zaznaczył, że strona polska wciąż nie ma wielu kluczowych dla śledztwa akt. Czego Rosjanie nam nie przekazali?

Brakuje szczegółowej dokumentacji na temat lotniska Siewiernyj, która zawiera dane o urządzeniach technicznych, obowiązujących procedurach. Wątpliwości budzą też zapisy rozmów wieży kontrolnej w Smoleńsku,

-Wyjeżdżam z niedosytem. Nie mamy wielu rzeczy, które chcieliśmy mieć – podsumował Klich, wręczając Anodinie list z zastrzeżeniami.

Klich interweniował też w sprawie wraku tupolewa. Mimo wielu próśb szczątki samolotu wciąż nie zostały niczym przykryte i niszczeją pod gołym niebem.

Akredytowany przy MAK polski przedstawiciel wyjeżdża już z Rosji, bo eksperci będą pracowali nad raportem końcowym. Pojawiły się doniesienia, że jeszcze przed 10 października specjaliści przekażą stronie polskiej projekt raportu. Będziemy mieli 60 dni na wniesienie uwag, które zostaną rozpatrzone przez Komisję Techniczną MAK.

Istnieje jednak podejrzenie, że skoro Rosjanie nie przekazali dokumentacji lotniska oraz danych z wieży kontrolnej, to w ogóle nie będą brali pod uwagę udziału w katastrofie kontrolerów lotu. Czy to oznacza, że winą za tragedię z 10 kwietnia obarczą tylko pilotów tupolewa?  

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki