Do tragedii doszło w minioną niedzielę, 15 maja, około godz. 13 na farmie w mieście Milnrow pod Rochdale w północnej Anglii. 3-letni Daniel Twigg został znaleziony w ciężkim stanie z poważnymi obrażeniami po ataku dużego psa. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe, ale mimo pomocy ratowników medycznych i przewiezienia do szpitala, życia chłopca nie udało się uratować.
ZOBACZ TEŻ: Polski pediatra o piekle w Ukrainie. "Związali lekarza, do ust włożyli mu granat"
Policja prowadzi dochodzenie w sprawie tragedii. Wiadomo, że w chwili ataku, chłopiec przebywał z kilkoma czworonogami. Śmiertelne rany zadał mu pies rasy cane corso, który ostatecznie został uśpiony. Jego właściciel, 48-letni mężczyzna, został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Mundurowi wyjaśniają okoliczności zdarzenia, zwłaszcza że zaczęli się do nich zgłaszać okoliczni mieszkańcy, którzy również mieli doświadczyć ataków groźnego psa.
Tymczasem rodzina wydała oświadczenia, w którym poprosiła o poszanowanie prywatności. - Daniel był szczęśliwym, miłym i opiekuńczym małym chłopcem, którego kochali wszyscy, którzy go znali – czytamy w oświadczeniu cytowanym przez BBC. - Kochał „Psi Patrol” i zabawy z bratem i siostrą. Uwielbiał też przebywać wśród zwierząt – zwłaszcza swojego kucyka Splasha. Przyniósł nam wiele śmiechu i był radosną postacią. Był odważny, inteligentny i miał wiele wspaniałych cech.