Wcześniak, noworodek,

i

Autor: Shutterstock

Miał 1% szans na przeżycie. Po siedmiu miesiącach wrócił do domu

2018-12-15 13:32

To prawdziwy cud. Rowan urodził się trzy miesiące przed terminem, a lekarze zdiagnozowali u niego martwicze zapalenie płuc. Gdy rodzice pogodzili się z myślą, że stracą syna, stan noworodka zaczął się stopniowo poprawiać.

Rowan Breyts urodził się w szóstym miesiącu ciąży. Chłopiec przyszedł na świat z martwiczym zapaleniem płuc, które jest najczęstszą chorobą przewodu pokarmowego u noworodków. Przypadłość ta często wymaga interwencji chirurgicznej i w większości przypadków jest całkowicie wyleczalna. Przypadek Rowana był inny, gdyż dziecko było za małe na zabieg. Daniel Breyts wraz ze swoją partnerką Jess Novac po diagnozie postawionej przez lekarzy z Indiany w Stanach Zjednoczonych szykowali się na najgorsze. - Całowaliśmy nasze dziecko, płakaliśmy i mówiliśmy mu, jak bardzo je kochamy - wspomina ojciec w rozmowie z lokalnym oddziałem stacji Fox News. Kiedy rodzice i lekarze szykowali się na najgorsze, stan noworodka zaczął się poprawiać. Breyts wraz z żoną postanowili oddać dziecko pod opiekę szpitala dziecięcego w Indianapolis, gdzie zdecydowano się przeprowadzić operację. Podczas zabiegu okazało się, że lekarze z Indiany błędnie zdiagnozowali stan dziecka. - Lekarka, która prowadziła operacją powiedziała mi, że widzieli dużo żywego jelita, co było dokładnym przeciwieństwem tego co mówiono nam wcześniej - powiedział ojciec. Po operacji maluch spędził jeszcze siedem miesięcy w szpitalu. Dziś jest już w domu i cieszy się zdrowiem. Historię Rowana i jego walki z chorobą rodzice nazywają cudem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki