Na stalowym rumaku po krańcach świata

2013-05-05 4:00

W marcu, po kilkumiesięcznych przygotowaniach, Grzegorz Kogut wyruszył na samotną wyprawę motocyklową do Australii i Tasmanii. Po drodze zatrzymał się również w Singapurze, a w drodze powrotnej w Szanghaju. Przemierzył motocyklem tysiące kilometrów, częściowo asfaltem, a częściowo drogami polnymi oraz leśnymi. Były górskie serpentyny i przeprawy przez gęste lasy tropikalne... Na siedzeniu motocykla spędził około dwóch tygodni. Dziś Czytelnikom "Super Expressu" Grzegorz Kogut opowiada, jak zrealizował swój amerykański sen.

Ameryka interesowała mnie od zawsze. Pasjonowało mnie wszystko co amerykańskie, począwszy od filmów i muzyki, a skończywszy na lotach w kosmos. Jednak największym uwielbieniem darzyłem amerykańską legendę, której na imię Harley... Harley Davidson.

Po ukończeniu studiów w Polsce oraz podjęciu całkiem dobrze płatnej - jak na polskie warunki - pracy dotarło do mnie, że choć wszystko układa się stosunkowo pomyślnie, mieszkając w Polsce na harleya prawdopodobnie nigdy nie będę mógł sobie pozwolić. I biorąc to pod uwagę, postanowiłem spróbować szczęścia w Stanach.

Magia Nowego Jorku

To była bardzo słoneczna i ciepła jak na styczeń niedziela. Od kilku miesięcy mieszkałem w New Jersey. Pamiętam, że na drodze pojawiły się motocykle, budząc moje marzenia. Motocykla jeszcze nie miałem, zatem z braku innych pomysłów postanowiłem wybrać się do Nowego Jorku i pozwiedzać. Na Manhattan udałem się pociągiem. Po kilku godzinach zwiedzania wróciłem do NJ, ale wrażenie, jakie wywarł na mnie Nowy Jork, pozostało. Wrażenie wystarczająco mocne, aby skłonić mnie do zmiany pracy i przeprowadzki.

Można powiedzieć, że w Nowym Jorku zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Początkowo był to spontaniczny wybór, który miał przenieść mnie w ciekawsze miejsce, pełne nowych możliwości i perspektyw. Jak pokazały kolejne lata, wybór ten okazał się w stu procentach trafny. Odwiedzam wiele miejsc, ale Nowy Jork traktuję dziś jak dom.

Tu jest łatwiej

Ameryka zdecydowanie sprawia, iż spełnienie marzeń staje się dużo łatwiejsze. Moja tutejsza kariera zawodowa rozpoczęła się na złomowisku w New Jersey, gdzie ciężko pracowałem przez pierwszych sześć miesięcy. Po przeprowadzce do Nowego Jorku pracowałem przez kilka lat w polskiej firmie produkującej kamienne elewacje budynków, programując obrabiarki oraz ucząc się jednocześnie języka.

Pracę zmieniałem kilkakrotnie, za każdym razem korzystając z coraz to lepszych ofert. Ostatecznie jednak rozpocząłem własną działalność i zacząłem pracować na własny rachunek. Dziś prowadzę interesy w kilku dziedzinach, realizując swoje ambicje zawodowe i spełniając zarazem mój amerykański sen. Wraz ze wspólnikiem prowadzę własne, zajmujące się architekturą biuro projektowe. Prowadzę również interesy związane z tatuażami. Swoje ambicje realizuję także jako muzyk, udzielając się w kilku zespołach metalowych. Jestem też jednym z założycieli oraz prezesem nowojorskiego oddziału Orła Białego, znanego na całym świecie polskiego klubu motocyklowego.

Ciężka praca gwarancją sukcesu

W realizacji mojego amerykańskiego snu zdecydowanie pomogli mi rodzina oraz przyjaciele, ale decydującymi czynnikami były upór w dążeniu do celu i ciężka praca. Bez nich nawet najlepszy plan nie ma szans powodzenia.

Mój przeciętny dzień to praca, praca i jeszcze raz praca. Ale od czasu do czasu nadchodzi taki moment, kiedy opuszczam nowojorską bazę i wyruszam w świat na motocyklu. Zapominam wtedy o wszystkim i przez kilka tygodni moje dni wypełnia eksploracja przecinających odległe krainy dróg i bezdroży oraz poszukiwanie motocyklowych przygód.

Zawsze trzeba mieć marzenia

Ktoś kiedyś powiedział, że zawsze trzeba mieć marzenia. Ale co staje się, gdy wszystkie marzenia zostają spełnione? Moim skromnym zdaniem trzeba wtedy wymyślić nowe. Znajdowałem się już w tej sytuacji kilkakrotnie, zatem śmiało mogę stwierdzić, iż czuję się człowiekiem spełnionym.

Obecnie marzę o przejażdżce motocyklem po wszystkich kontynentach, podróży dookoła świata. Zobaczenie naszej pięknej planety z jej orbity jest również moim wielkim marzeniem, niemniej obawiam się, że z kategorii tych, których nawet Ameryka nie jest w stanie spełnić.

Największym sukcesem w życiu człowieka według mnie jest osiągniecie szczęścia w życiu osobistym oraz satysfakcji w pracy zawodowej. Obie te aspiracje udało mi się osiągnąć.

Chciałbym w imieniu własnym oraz całej Unii Polskich Motocyklistów Świata "Orzeł Biały" pozdrowić wszystkich Czytelników. Zachęcam również gorąco do odwiedzenia naszej strony www.orzelbialy.com, a wszystkich zainteresowanych zapraszam do wspólnych wypraw motocyklowych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki