To w tym domu działy się sceny, które zainspirowały twórców jednego z najsławniejszych i najstraszniejszych horrorów! Rezydencja w Georgetown Waszyngtonie doczekała się najpierw książki, a potem klasycznego filmu "Egzorcysta" z 1973 roku. To właśnie tu miało dojść do przerażającego opętania i niezwykłego egzorcyzmu... Ale nie wszyscy przecież po tylu latach o tym wiedzieli. Niestety, wśród nieświadomych tego, jaką przeszłość kryje ten pozornie uroczy dom, byli także w momencie kupna jego najnowsi właściciele. Danielle Witt i Ben Rockey-Harris z Maryland byli pewni, że robią interes życia nabywając taki piękny i elegancki dom za jedyne 377 tysięcy dolarów. Póki co nic ich nie postraszyło, ale przecież w każdym horrorze o duchach kłopoty nie zaczynają się od razu... Co wydarzyło się w tym domu?
NIE PRZEGAP: Zakonnice gwałciły dzieci krzyżami. 330 tysięcy ofiar pedofilii w Kościele
NIE PRZEGAP: Tatu wracają! Nie da się ich rozpoznać. Ale się zmieniły!
Historia, która zainspirowała twórców "Egzorcysty" wydarzyła się w 1949 roku. Wtedy do tego właśnie domu wezwano katolickiego księdza. Chodziło o wykonanie egzorcyzmu na 14-letnim chłopcu, którego zachowania nie dało się wytłumaczyć racjonalnie. W filmie pokazano inspirowaną tymi wydarzeniami historię 12-letniej dziewczynki. Dziecko mówiło obcym głosem po łacinie, chociaż nigdy nie uczyło się tego języka, potwornie przeklinało i bluźniło. Podczas egzorcyzmu udało się wypędzić demony, które z przeszywającym krzykiem opuściły ciało 14-latka. Czy pozostały gdzieś w zakamarkach rezydencji? Pozostaje czekać na kolejne doniesienia z Georgetown!