Zobaczył, jak przyjaciel gwałci jego córkę. Kazał mu wykopać sobie grób i zmusił go do samobójstwa
Czy sprawca takiego czynu powinien być sądzony z całą bezwzględnością prawa, a może czyn, którego dopuściła się ofiara tego zabójstwa, jest okolicznością łagodzącą? Każdy, kto poznaje tę historię, ma na jej temat własne zdanie. Jedno jest pewne - wydarzenia, które rozegrały się w rosyjskiej wiosce Vintai w obwodzie samarskim, są wyjątkowo dramatyczne. Wiaczesław Matrosow (35 l.) przyjaźnił się z Olegiem Swiridowem (32 l.). Najlepsi przyjaciele często odwiedzali się w swoich domach, Wiaczesław bez najmniejszego zawahania zostawiał swoje dwie małe córeczki pod opieką kolegi. Pewnego dnia obaj pili wódkę, aż Oleg zasnął. Wiaczesław wziął jego telefon i zaczął się nim bawić. Po chwili zaniemówił.
Zabójca skazany tylko za podżeganie do samobójstwa. Wieś zrzuciła sikę na adwokata
Na telefonie śpiącego przyjaciela 35-latek zobaczył ohydne zdjęcia i filmy o treści pedofilskiej. Przedstawiały one Olega Swiridowa wykorzystującego seksualnie małe dziewczynki mieszkające w ich wsi. Miały od 6 do 11 lat. Gdy Wiaczesław Matrosow zorientował się, że wśród ofiar jest jego własne dziecko, urządził bezwzględny samosąd nad 32-latkiem. Wywiózł go do lasu, kazał wykopać sobie grób i podczas walki na noże zmusił Swiridowa do odebrania sobie życia. Mężczyzna odsiedział w więzieniu tylko 18 miesięcy kolonii karnej za "podżeganie do samobójstwa lub usiłowanie doprowadzenia do samobójstwa poprzez groźby lub znęcanie się" i wyszedł już na wolność. Na adwokata dla sprawcy zrzuciła się cała wieś.