Jednym z bohaterów jest 22-letni myśliwy Patrick Boyle, który rzucił się na ratunek koalom. W miejscowości Mallacoota w stanie Wiktoria ruszył do lasów eukaliptusów i szuka w nich bezbronnych futrzaków. Uratował już 10 koali, ale to kropla w morzu. Według niego koale czy kangury, które uważane są przez Australijczyków za intruzy, należy ratować nieustannie. Dodaje, że przygarnięcie zwierzaka do swojego ogrodu czy garażu może uratować życie i uchronić przed spłonięciem żywcem.
W internecie roi się od makabrycznych zwęglonych szczątków zwierząt. Do sieci trafił też film, w którym wyczerpany miś koala wspina się na rower, a rowerzysta poi go wodą z bidonu. Według szacunków w Australii zginęło już pół miliarda zwierząt. W prognozach zapowiedziano deszcze, ale według władz to nie koniec fali koszmarnych pożarów.