Spodobał mi się ten stumilowy bieg!

2012-04-14 8:00

Sukces naszego rodaka. Sławek Zaglewski zajął 7. miejsce w biegu na sto mil podczas NJ Ultra Festival! O swojej pasji i sportowych sukcesach opowiada Czytelnikom „Super Expressu”.

„Super Express”: – Starty w maratonach to pasja jeszcze z Polski?

Sławek Zaglewski: – Nie, w Polsce – poza biegami w szkole – nie przejawiałem jakichś szczególnych zainteresowań w tym kierunku.

Jak więc zaczęła się twoja przygoda z bieganiem?

– Maratony, i w ogóle bieganie, zaczęło się od reklamy maratonu nowojorskiego, którą zobaczyłem w telewizji. Pomyślałem, że fajnie byłoby pobiec na takiej imprezie. Dowiedziałem się, jak można się zapisać i zacząłem się przygotowywać do startu. To było dokładnie 14 lat temu…

Twój najnowszy sukces to pokonanie dystansu 100 mil. Gratulacje! Długo zastanawiałeś się nad wzięciem udziału w tym biegu?

– Bieg stumilowy chodził mi po głowie już od dawna. Niestety, zawsze coś stawało na przeszkodzie. Albo termin mi nie pasował, albo za późno zabrałem się za rejestrację, albo po prostu było za daleko. Aż wreszcie kilka miesięcy temu natknąłem się przypadkowo na informację o NJ Ultra Festival. Było blisko, termin pasował, wiec się zapisałem.

Jaką tradycję ma NJ Ultra Festival?

– Jest to stosunkowo nowa impreza, bo organizowana dopiero po raz trzeci, a po raz pierwszy w obecnej lokalizacji. Trasa biegu to 10 pętli po 10 mil – 1 mila po asfalcie, 1 po trawie, a reszta po ścieżce przez las.

Ilu uczestników stanęło na stracie?

– Ogólnie było około 250 uczestników na różnych dystansach: od maratonu (26.2 mil) do 100 mil. Najdłuższy dystans biegły 73 osoby.

Jak przebiegał bieg?

– Zaczął się o 7 rano w sobotę. Na początku biegło mi się dobrze i w miarę szybko. Jak się później okazało, chyba jednak trochę za szybko… Około 40. mili musiałem zwolnić i przez jakiś czas nie mogłem znaleźć właściwego tempa. Po 50 mili jednak wpadłem na pomysł, aby 10 minut biec, a 5 iść szybkim krokiem. I tak dotrwałem do końca. Ogólny czas (biegania i postojów na stacjach z jedzeniem) to 20 godzin 12 minut i 56 sekund. Po tych wszystkich trudach zająłem 7. miejsce. Metę minąłem o 3:12 w niedzielę rano.

Ile osób przebiegło ten morderczy dystans?

– Stumilowy bieg ukończyły 43 osoby. Każdy uczestnik musiał się zmieścić w limicie czasowym, który wynosił 29 godzin.

Czy wszyscy dostali nagrody?

– Wszyscy uczestnicy jako nagrodę dostali koszulki i bluzy z logo biegu oraz medale. Za ukończenie w czasie poniżej 24 godzin dostanę też pamiątkową plakietkę z wygrawerowanym nazwiskiem i wynikiem.

W ilu maratonach dotychczas brałeś udział?

– W dziesięciu w Nowym Jorku, dwóch w Bostonie, 50-milowym biegu w Vermont i dwóch 60-kilometrowych biegach w Central Parku. To są moje najdłuższe wyczyny. Oprócz tego przebiegłem dużą liczbę innych biegów na dystansach od 3 do 13.1 mil (pół maratonu). Jestem członkiem NYRRC, klubu z Nowego Jorku, który praktycznie, co weekend organizuje jakieś biegowe imprezy.

Jak przygotowujesz się do tak długich dystansów?

– Staram się biegać kilka razy w tygodniu dystanse od 4 do 8 mil. Przed długim biegiem kilka weekendów poświęcam na dłuższe 2-3 godzinne biegi.  

Co jest najtrudniejsze podczas biegania długich dystansów?

– Wydaje mi się, że najtrudniejsze jest rozłożenie swoich sił, aby móc taki bieg ukończyć. Najważniejsze przy bieganiu długich dystansów jest podejście psychiczne. A przede wszystkim zwalczenie chęci do chwilowego odpoczynku. Jako ciekawostkę dodam, że absolutnie niewskazane jest siadanie choćby na chwilę w późniejszej fazie (po 50 milach) biegu. W większości przypadków taki odpoczynek kończy się załamaniem psychicznym i rezygnacją biegacza z dalszego biegu.

To co robisz kiedy masz taki kryzys? Masz jakiś magiczne sztuczki, na pokonanie zmęczenia?

– Przede wszystkim dobrze jest mieć jakiś cel. Jeżeli zapiszę się na jakiś bieg to mam wtedy motywację, aby jak najczęściej wychodzić i biegać. Nie zawsze jest to frajda. Czasami jest za gorąco, za zimno, za duży wiatr, a czasami po prostu się nie chce. Wtedy po prostu „odwalam” dystans i myślę jak to będzie fajnie w domu, po powrocie usiąść sobie z miską lodów (obowiązkowy rytuał po bieganiu).  

Jaki dystans chciałbyś przebiec? Jak wysoko stawiasz sobie poprzeczkę?

– Spodobał mi się ten stumilowy dystans. Na maratonie w Bostonie widziałem koszulkę z biegu Hardrock 100 – w Colorado (100 mil przez góry) i myślę, że to jest coś, czego chciałbym spróbować. Oprócz biegania moją pasją jest górska wspinaczka, zwłaszcza zimowa. Tu poprzeczka też podnosi się z roku na rok. Zaczęło się od polskich Tatr, potem był Kathadin w Maine, Mount Hood w Oregonie, Mount Rainier w stanie Waszyngton, Mount Whitney w Kalifornii, Mont Blanc we Francji, Matterhorn w Szwajcarii i ostatnia Mount McKinley (Denali) na Alasce. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się pokonać 7 tys. metrów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki