Sprawca masakry pod Empire State Building włożył klucz do koperty i... poszedł zabijać

2012-08-28 2:00

Na światło dzienne wychodzą kolejne szczegóły z życia sprawcy masakry pod Empire State Building. Okazuje się, że Jeffrey Johnson (†58 l.) borykał się z poważnymi problemami osobistymi i finansowymi. Jak ustaliła policja, mężczyzna miał nakaz opuszczenia mieszkania, które wynajmował w kamienicy przy 214 E. 82nd St. na Mahattanie. Feralnego dnia, zanim wyszedł z apartamentu, zostawił dozorcy w kopercie klucz, wiedząc, że już do niego nie wróci. Czy te fakty potwierdzają wersję, że zbrodni dopuścił się z premedykacją?

Jak podaje „Daily News”, morderca kilka dni przed tragicznym piątkiem otrzymał informację od właściciela mieszkania, że będzie musiał się wyprowadzić z lokalu, bo ten chce przeprowadzić w nim generalny remont. Zdaniem policji to mogło być momentem, który zadecydował o tym, że „coś w nim pękło i zdecydował się na drastyczny krok”. – On winił swojego byłego szefa za to, że stracił pracę, nie miał pieniędzy a teraz stracił mieszkanie – mówił dla „Daily News” detektyw, który prosił o anonimowość.

Co faktycznie było powodem tragedii nie wiadomo. Wiadomo jednak, że feralnego dnia Johnson wyszedł ostatni raz ze swojego lokum o godzinie 07:30 – półtorej godziny później już nie żył. Wcześniej zabił swojego byłego szefa – Stevena Ercolino (†41), który rok temu go zwolnił.

Jak podaje „Daily News”, policjanci, którzy strzelali do uzbrojonego mordercy, to Craig Matthews (39 l.), który oddał siedem strzałów i Robert Sinisthaj (49 l.), który wystrzelił dziewięć pocisków. Obaj funkcjonariusze NYPD pracowali na 42 posterunku na Bronksie. Żaden z nich nigdy wcześniej nie użył broni w czasie patrolu.

– To doświadczeni policjanci, którzy mieli tylko ułamek sekundy na podjęcie decyzji. Dla nich ich świat się zmienił w jednej chwili – powiedział Paul Browne, zastępca komisarza nowojorskiej policji. – Cały incydent od pierwszego do ostatniego strzału trwał mniej niż 120 sekund – dodaje. Strzelający funkcjonariusze od 15 lat razem stanowili zgrany zespół.

Według nowojorskiego komisarza policji policjanci nie popełnili żadnego błędu. – Oni mieli prawo się bronić. Zareagowali szybko i właściwie. Nie mieli innego wyboru – powiedział Raymond Kelly (70 l.). Prawdopodobnie policjanci zostaną przeniesieni do papierkowej pracy za biurkiem. Funkcjonariusze badający sprawą zaczęli przeszukiwać mieszkanie, w którym przebywał Johnson. Będą sprawdzane między innymi pliki komputerowe – oficerowie śledczy chcą mieć jak najwięcej wskazówek w sprawie zabójstwa.

Mimo scen rodem z filmów sensacyjnych, jakie rozegrały się w samym centrum Manhattanu pod Empire State Building, strzelanina nie odstraszyła turystów – w dalszym ciągu ustawiają się w kolejce pod budynkiem tłumy ludzi, aby zobaczyć panoramę Wielkiego Jabłka z wysokości. Wieżowiec mierzący 443 metry odwiedza co roku blisko cztery miliony turystów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki