"Jest mi niedobrze, to potworność!" - tak byli sąsiedzi matki grozy mówią w telewizji Fox o tym, co wydarzyło się niedawno w Charleroi w amerykańskim stanie Pensylwania. Ta sprawa jest nadal bardzo tajemnicza, ale jedno jest pewne - półroczny chłopiec nie żyje, a jego matka przyznaje, że zamurowała dziecko w ścianie własnego domu! Jak do tego doszło? Jak zginęło dziecko? Kylie Wilt (25 l.) i jej partner Alan Hollis byli pod nadzorem urzędników opieki społecznej od narodzin chłopca, ponieważ w jego organizmie wykryto substancję THC obecną w marihuanie. Niestety, mimo tego nadzoru, doszło do zagadkowej tragedii. Pewnego dnia sąsiedzi pary nabrali podejrzeń, że dziecko zniknęło. Choć wcześniej często płakało, nagle nastała cisza. Kobieta tłumaczyła, że synek jest pod opieką rodziny w innym stanie, potem stwierdziła, że tam zmarł! Wtedy sprawa została zgłoszona na policję. 25-latka z partnerem oraz trójką innych dzieci zdążyli już wtedy przeprowadzić się do innego domu w sąsiedztwie. Tam wyszła na jaw szokująca prawda.
NIE PRZEGAP: 27-latek skazany na ŚMIERĆ za zdradę żony! Kochanka też zostanie zabita
NIE PRZEGAP: Asteroida wielka jak Wieża Eiffla zagraża Ziemi! NASA potwierdza
Kobieta podczas przesłuchania w końcu przyznała, że dziecko nie żyje i że stało się to w domu. Jak utrzymuje Kylie Wilt, zmarło w wyniku tak zwanej śmierci łóżeczkowej. 25-latka przyznała się do zamurowania zwłok w ścianie domu. Włożyła je do skrzynki jeszcze w poprzednim domu, podczas przeprowadzki zabrała ciało ze sobą i w nowym miejscu zamieszkania zamurowała je w sypialni. Rodzice dziecka zostali zatrzymani. Na razie kobieta usłyszała zarzuty ukrywania śmierci dziecka, zbezczeszczenia zwłok, utrudniania śledztwa i oszustwa, zaś mężczyzna utrudniania pracy organów administracyjnych.