Trujące farby w 81 proc. mieszkań!

2017-12-16 1:00

Ciąg dalszy afery z ołowiem. Konkretnie z farbami, którymi pomalowano ściany miejskich apartamentów. Po tym jak światło dzienne ujrzał skandal z fałszowaniem inspekcji, teraz opublikowano raport, z którego wynika, że w ponad 80 proc. testowanych w 2017 roku mieszkań znaleziono ślady śmiertelnie niebezpiecznego pierwiastka.

Ołowiowa afera trwa już od jakiegoś czasu i zdaje się, że szybko się nie skończy. Burmistrz Bill de Blasio (56 l.) przyznał, że wiedział o fałszowaniu wyników kontroli, pozwalniano kilku pracowników, niemniej wszystko to za mało. Stanowy senat wprowadza ustawę, nakładającą obowiązkowe testy na dzieci na obecność ołowiu w organizmie.

Zdaje się, że to bardzo potrzebne. Zwłaszcza w świetle czwartkowych doniesień. Po południu ogłoszono, że w 2017 roku inspektorzy New York City Housing Authority (NYCHA), które ma pod opieką 175 tys. miejskich mieszkań, znaleźli ślady trującego ołowiu w próbkach pobranych z 81 proc. poddanych inspekcji lokali.

Kontrole są obowiązkowe w każdym publicznym bloku wybudowanym przed 1960 rokiem. Zwłaszcza w mieszkaniach, gdzie mieszkają dzieci. Ale okazało się, że w przeszłości inspekcje były fikcją. Teraz NYCHA próbuje naprawić błędy. Do lokali wysłano kontrolerów. Zapowiadane są też przyspieszone remonty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki