Woody Allen postanowił odpowiedzieć na zarzuty córki. Napisał list do New York Timesa - gazety, w której Dylan Farrow oskarżyła go o molestowanie.
28-letnia dziś Dylan pisała: - Miałam siedem lat, gdy Woody Allen wziął mnie za rękę i zabrał na ciemny strych naszego domu. Kazał mi położyć się na brzuchu i bawić elektryczną kolejką mojego brata. Wtedy mnie zgwałcił. Mówił do mnie, gdy to robił. Powtarzał, że jestem dobrą dziewczynką i że to będzie nasza tajemnica, obiecywał, że pojedziemy do Paryża i będę gwiazdą w jego filmach - pisała w New York Timesie.
CZYTAJ TEŻ: Woody Allen oskarżony o molestowanie przez CÓRKĘ!
Teraz Woody Allen odpowiada:
- Oczywiście, że nie molestowałem Dylan. Kochałem ją i mam nadzieję, że pewnego dnia zrozumie, że miała kochającego ojca i została wykorzystana przez matkę, bardziej zainteresowaną swoim gniewem niż dobrem własnego dziecka - pisze wybitny reżyser.
I dalej: - Być uczonym, że ojciec cię nienawidzi, być zmuszonym do uwierzenia, że cię molestuje; to musiało ocisnąć psychologiczne piętno na tej cudownej młodej kobiecie. Soon-Yi (obecna żona Allena, która była adoptowaną córką Mii Farrow - red.), wraz ze mną mamy nadzieję, że pewnego dnia Dylan zrozumie kto naprawdę zrobił z niej ofiarę i odłączył od nas. Nie chcę zniechęcać ofiar od mówienia o swojej krzywdzie. Ale trzeba pamiętać, że czasem ludzie są oskarżani fałszywie - co również bardzo niszczy.
List podpisał "Woody Allen, filmowiec z Nowego Jorku".
Czy mu wierzycie?