Firma produkująca nowatorskie drony przyznała się do wywołania "incydentów dronowych" nad New Jersey
W mediach społecznościowych i na platformach informacyjnych od listopada ubiegłego roku aż huczało o temacie tajemniczych obiektów latających, prawdopodobnie dużych dronów, które regularnie pojawiały się w okolicy. Zagadkowe światła na niebie niepokoiły mieszkańców, władze lokalne podkreślały, że wiedzą o sprawie i zajmują się nią. Pentagon ogłosił: "Nasza wstępna ocena jest taka, że nie są to drony ani działania pochodzące od zagranicznego podmiotu lub przeciwnika". Niektórzy kongresmeni wzywali do zestrzeliwania dronów. Potem sprawa przycichła - aż do teraz. Jak pisze "New York Post", podczas wojskowej konferencji w bazie Fort Rucker pewna prywatna firma, której nazwy nie ujawniono, zaprezentowała nietypowy, załogowy statek powietrzny i – jak twierdzi jeden z jej pracowników – to właśnie ten pojazd wywołał zeszłoroczną falę doniesień o dronach nad USA.
ZOBACZ TEŻ: Przerażająca teoria o dronach nad USA. "Były pracownik Pentagonu" mówi o skażeniu
„Pamiętacie ten wielki strach przed UFO w New Jersey w zeszłym roku? Cóż, to byliśmy my”
Podczas szczytu poświęconego statkom powietrznym, jeszcze w sierpniu, prywatny producent przeprowadził pokaz na żywo załogowego statku powietrznego, który wyróżniał się zarówno wyglądem, jak i manewrami lotu. „Pamiętacie ten wielki strach przed UFO w New Jersey w zeszłym roku? Cóż, to byliśmy my” – miał powiedzieć według anonimowego uczestnika szczytu pracownik owej firmy przed małą grupą zebraną po pokazie. Jak wyjaśnił, w listopadzie 2024 roku ich maszyna latała nad stanem w ramach testów zdolności operacyjnych. Loty były realizowane w ramach prywatnego kontraktu rządowego, dlatego nie informowano o nich opinii publicznej. Stąd według tej wersji wydarzeń cała tajemnica. Prezentowano wówczas około sześciometrowy statek powietrzny. Jego nietypowa konstrukcja oraz sposób lotu – cichy, z nagłymi zwrotami – sprawiły, że część obserwatorów miała wrażenie obcowania z „obiektem nie z tej ziemi”.